Wkrótce po tym, jak tydzień temu pisałem na temat podstawowego zalecenia analizy technicznej, jakim jest cięcie strat, na giełdzie zagościły paradoksalnie lepsze nastroje. Odbicie nie trwało zbyt długo i zostało za jednym zamachem całkowicie zniwelowane, a część indeksów GPW ustanowiła nowe tegoroczne dołki.
O ile dla tradycyjnie słabego w tym roku WIG20 ów nowy dołek to jednocześnie minimum całego trendu spadkowego, którego początki można datować na maj 2011 r., o tyle na wykresie WIG mamy do czynienia z odmienną sytuacją. Ten szerszy indeks dopiero dotarł do dołków z września i grudnia ub.r. (36550 – 36721 pkt w cenach zamknięcia). Oznacza to, że stanął na progu kluczowego wsparcia. O ile ruch spadkowy trwający od marca rozpatrywać można było jako trend jedynie krótkoterminowy, o tyle teraz stajemy w obliczu rozstrzygnięć, które potencjalnie mogą przenieść rozważania w wymiar średnioterminowy. O ile zaś ruchy kilkutygodniowe z natury zwykle mierzy się w skali kilkunastu procent, o tyle w perspektywie kilkunastu miesięcy mowa jest już zwykle o kilkudziesięciu procentach. Gra rozgrywa się więc o wysoką stawkę.
Zacznijmy od diagnozy. Po zakończeniu sierpniowego krachu WIG znalazł się w dość chaotycznej konsolidacji, której obszar rozciąga się od wspomnianego pułapu ok. 36,5 tys. pkt do szczytów z końca sierpnia ub.r. i marca br. (42222 – 42281 pkt w cenach zamknięcia). Gdyby WIG przebił omówione wcześniej wsparcie, należałoby przyjąć założenie, że ruch spadkowy będący konsekwencją wybicia w dół powinien mieć zasięg adekwatny do szerokości i czasu trwania konsolidacji. Łatwo wyobrazić sobie w takiej sytuacji osunięcie się WIG co najmniej w pobliże 30 tys. pkt.
Stawką w grze są losy konsolidacji
Ponieważ jednak wsparcie na wysokości dołków z września – grudnia jeszcze nie pękło, nie ma sensu uprzedzać faktów. Do tego czasu istnieje jeszcze jedna możliwość, czyli odbicie od wsparcia. W najbardziej optymistycznej wersji wydarzeń takie odbicie mogłoby całkowicie zanegować krótkoterminową falę spadkową trwającą od marca. W skali średnioterminowej pojawiłaby się szansa na powtórkę fal zwyżkowych z października ub.r. i stycznia br. W ramach takiej powtórki WIG mógłby powrócić w kierunku górnej granicy wielomiesięcznej konsolidacji.
Kontrarianie mogą wskazać pewne argumenty za takim scenariuszem, a przynajmniej za solidną korektą ostatniej przeceny. W ankiecie polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych odsetek niedźwiedzi oscyluje ostatnio wokół 40 proc. Bardzo podobne poziomy pesymizmu wśród krajowych graczy zanotowano pewien czas przed wspomnianymi falami zwyżkowymi z października i stycznia. Zachęcająco dla kontrarian wyglądać też może spore grono pesymistów na Wall Street. Według AAII wśród inwestorów indywidualnych jest prawie 39 proc. niedźwiedzi, a tydzień temu odsetek ten sięgał nawet 46 proc., czyli najwięcej od końca września ub.r. (zaraz potem ruszyła październikowa gwałtowna fala zwyżkowa).