Niewiele w tej kwestii zmieniają rozwiązania przedstawione po unijnym szczycie. Zaproponowane środki, czyli przede wszystkim pozbawienie zobowiązań wobec ESM statusu senioralnego i możliwość przeprowadzenia bezpośredniej rekapitalizacji sektora bankowego przez fundusze ratunkowe, to kroki w kierunku usprawnienia walki z kryzysem, ale nie panaceum na problemy Starego Kontynentu. Niezagospodarowane środki do dyspozycji EFSF i ESM to około 500 mld euro, łączna wartość długu Hiszpanii i Włoch to 2,35 bln euro, a do końca roku zapadają papiery skarbowe o nominale ponad 300 mld euro. Zestawienie tych liczb nie pozostawia złudzeń, że przy eskalacji kryzysu do akcji musiałby wkroczyć EBC. Równocześnie każda, choćby najsłuszniejsza ingerencja w poprzednie postanowienia odwleka termin ich wdrożenia. A przecież mimo gwałtownych spadków rentowności długu Włoch i Hiszpanii koszt rolowania długu przez oba państwa jest niebezpiecznie wysoki. Co więcej postanowienia nie są jeszcze ostateczne – zatwierdzone zostaną na lipcowym spotkaniu eurogrupy. Mimo to w piątek o kilka procent podrożały miedź i ropa, a na europejskich parkietach niepodzielnie panowała strona popytowa – wzrósł kurs akcji ponad 95 proc. firm tworzących pankontynentalny indeks Stoxx 600. Najmocniej drożały walory instytucji finansowych, spółek surowcowych oraz przemysłowych. Wręcz euforyczna reakcja rynków to jednak przede wszystkim pochodna nisko postawionej poprzeczki oczekiwań i nie należy się spodziewać, że będzie ona początkiem trwałego ruchu na północ.