Podążanie za trendem – na razie lepiej trzymać się z daleka od akcji, zwłaszcza małych spółek
„Nie walcz z trendem", „nie łap spadającego noża" – mówią stare giełdowe przestrogi. Inwestorzy wierzący w tę filozofię kupują akcje dopiero wówczas, gdy pojawiają się odpowiednie sygnały potwierdzające, że przewagę na rynku ma popyt i że panuje trend wzrostowy. Czy taka diagnoza pasuje do obecnej sytuacji? Aby się przekonać o tym, co dzieje się na szerokim rynku akcji, wystarczy rzut oka na wykres indeksu WIG-Plus. Jak już wiele razy podkreślałem, jest to obecnie najlepszy wśród oficjalnych giełdowych indeksów, jeśli chodzi o odzwierciedlenie sytuacji w gronie małych spółek, które liczebnie dominują na GPW. Wykres WIG-Plus to smutny obraz, zgodny zresztą z intuicyjnymi odczuciami na temat obecnej sytuacji rynkowej (coraz to nowe wnioski o upadłość spółek, spektakularne załamania kursów, malejąca płynność obrotu itp.). W mijającym tygodniu ten szeroki indeks bez większych przeszkód przełamał wsparcie na poziomie dołka z początku czerwca. Pojawiły się nowe minima średnioterminowego trendu spadkowego trwającego od marca (swoją drogą doskonale teraz widać, jak trafnym ostrzeżeniem była opisywana przez nas lutowo-marcowa formacja podwójnego szczytu, widoczna zresztą nie tylko w przypadku tego indeksu).
WIG-Plus jest tym bardziej wiarygodnym miernikiem sytuacji na szerokim rynku, że jego zmiany są bardzo silnie skorelowane z obliczanym przez nas na własną rękę Nieważonym Indeksem Giełdowym „Parkietu", który obrazuje średnie zmiany kursów wszystkich notowanych na GPW spółek (kapitalizacja nie odgrywa tu roli – każda spółka waży tyle samo). NIG także atakuje dołek z początku czerwca. Dopełnieniem tego obrazu jest NCIndex (grupuje spółki z NewConnect), który uległ jeszcze większej presji spadkowej i już od kilku miesięcy niemal nieprzerwanie pogłębia tegoroczne dołki.
Wszystko to dowodzi, że na szerokim rynku panuje tendencja zniżkowa. Zgodnie z zaleceniem „nie walcz z trendem" wskazane jest więc trzymanie w portfelu gotówki, a nie tracących na wartości akcji. Diagnoza ta ulegnie zmianie dopiero wówczas, kiedy pojawią się odpowiednie sygnały w postaci przełamania adekwatnych do rozmiarów trendu poziomów oporu.
Zarówno w przypadku WIG-Plus, jak i NIG ów opór stanowią teraz lokalne szczyty z końca czerwca. Dopiero po ich przebiciu można będzie się zastanawiać nad zmianą negatywnego nastawienia względem rynku akcji (no chyba, że zaczną się kształtować nowe, położone niżej poziomy oporu – to jednak pieśń przyszłości). Na razie scenariuszem bazowym jest kontynuacja przeceny. Pierwszym celem zniżki są dołki z końca grudnia ub.r. Test tych poziomów wsparcia będzie kolejną wskazówką co do kondycji rynku. Jeśli wsparcia pękną, założenie o trzymaniu się z daleka od akcji zostanie potwierdzone. Jeśli przecena zostanie tam powstrzymana, będzie to dopiero pierwsza jaskółka nadziei.
Warto wspomnieć, że o ile WIG-Plus i NIG mają przed sobą perspektywę ataku na ubiegłoroczne dołki, o tyle indeks NewConnect jest już o krok od spadku do dołka bessy z marca 2009 r.