Zachowanie WIG w ubiegłym tygodniu przeszło chyba najśmielsze oczekiwania optymistów. Kurs indeksu dotarł do bariery 42000 pkt i do lutowego szczytu brakuje mu przysłowiowego rzutu beretem. Rośnie więc temperatura na warszawskim parkiecie i znów zastanawiamy się, czy tym razem nastąpi wybicie i zacznie się prawdziwy wzrost.

Granice konsolidacji to miejsca, gdzie dochodzi do technicznej przepychanki między bykiem a niedźwiedziem. Ostateczny wynik zależy od liczebnej przewagi jednej ze stron. W lutym konfrontację wygrali pesymiści, choć przepychanki trwały około miesiąca. A jak będzie tym razem?

Patrząc na wzrostowy potencjał naszego parkietu, zapowiada się krótka bitwa i kolejny triumf niedźwiedzi. Takie wnioski nasuwa analiza zachowania innych indeksów z naszego rynku: mWIG40 oraz sWIG80. W pierwszym kwartale tego roku zarówno małe, jak i średnie spółki cieszyły się sporym zainteresowaniem kupujących, a indeksy szły w górę, podążając za szerokim rynkiem. Ustanowione wówczas rekordy 2568 pkt dla mWIG40 oraz 10555 pkt dla sWIG80 to w obecnej sytuacji cele nie do osiągnięcia. Od dwóch miesięcy oba indeksy przejawiają techniczną niemoc, poruszając się horyzontalnie. Wskaźnik średnich spółek oscyluje przy pułapie 2250 pkt, odchylając się w górę maksymalnie o 70 pkt, a ten grupujący maluchy waha się między 9200 a 9550 pkt.

Wygląda więc na to, że WIG nie może liczyć na wsparcie pozostałych segmentów rynku. Jeśli nawet dotrze do lutowego szczytu 42438 pkt, to będzie zmuszony walczyć w pojedynkę. Bez wzrostowego zaplecza szanse na zwycięstwo są nikłe.