Atrakcyjne wyceny spółek powodują, że rośnie liczba potencjalnych kupujących. Od początku stycznia ogłoszono już 25 wezwań do sprzedaży akcji firm z GPW. W tych najbardziej spektakularnych niemal w każdym przypadku wzywający był zmuszony do podniesienia ceny. Inwestorzy zacierają ręce, bo okazuje się, że zakup akcji spółek, na które ogłaszane są wezwania, jest okazją do ekstrazarobku. Można „ugrać" wyższą cenę, a w najgorszym wypadku sprzedać akcje po początkowej – z reguły wyższej od rynkowej.
Walka o Eko Holding
Na podniesienie ceny w wezwaniu zdecydował się ostatnio Advent. Wcześniej oferował za akcję Eko Holdingu 4,1 zł, a teraz 4,7 zł. Największy akcjonariusz poinformował, że swoje akcje zamierza sprzedać. Dom Maklerski PKO?BP zaleca jednak, aby akcjonariusze nie odpowiadali na wezwanie. Podkreśla, że decyzji wiodącego udziałowca nie rozumie w obliczu sygnałów, że Mid Europa szykuje się do ogłoszenia kontrwezwania po cenie minimum 5,5 zł. Powodzenie wezwania w dużej mierze uzależnione jest od inwestorów finansowych. Ci na razie nabrali wody w usta i analizują ofertę Adventu.
Fundusze chcą więcej
To właśnie instytucje finansowe często stoją za podniesieniem ceny w wezwaniu. Początkowe poziomy, oferowane przez wzywających, są dla nich nieatrakcyjne, ponieważ większość z nich kupowała akcje w okresie lepszej koniunktury – po wyższych wycenach. Wychodząc z inwestycji fundusze chciałyby zanotować zysk na transakcji lub przynajmniej zminimalizować stratę.
– Cena w wezwaniach podnoszona jest głównie z powodu presji inwestorów finansowych, którzy chcą wyższych premii. Zarządy spółek często pozytywnie odnosiły się już do pierwszej ceny w wezwaniu – potwierdza Krzysztof Pado, analityk Domu Maklerskiego BDM. Wskazuje m.in. na Empik i PEP.
W przypadku tej ostatniej spółki cena oferowana przez Polenergię poszła w górę z 31,5 zł do 33 zł. To ok. 5 proc. powyżej wczorajszego kursu. – Uważamy, że proponowana przez nas cena jest bardzo atrakcyjna – mówi Dariusz Mioduski, prezes Polenergii.