Do końca sierpnia inwestorzy i spekulanci szerokim łukiem omijali branżę budowlaną. Oficjalny giełdowy indeks tego sektora bez większych przystanków osuwał się po równi pochyłej, a straty względem początku roku przekroczyły 40 proc. „Budowlanka" zdecydowanie utrzymała uzyskany znacznie wcześniej status najsłabszej branży na GPW.
Wrzesień przyniósł jednak radykalną zmianę tego smutnego obrazu. Indeks WIG-Budownictwo od tegorocznego dołka poszybował w górę o prawie 25?proc., bijąc na głowę większość innych wskaźników branżowych. Traderzy tak jak wcześniej panicznie pozbywali się walorów, teraz równie panicznie zaczęli je odkupywać, bojąc się utraty okazji do zarobku.
Pytanie, na ile ten dynamiczny ruch w górę to przysłowiowe „odbicie zdechłego kota" (ang. dead cat rally), a na ile może to być sygnał, że budownictwo na dłużej powraca do łask inwestorów.
Ostrożne sygnały
Zacznijmy od analizy technicznej. Jakkolwiek pojawiły się pewne sygnały zmiany sytuacji w średnim terminie (takie jak przełamanie linii trendu spadkowego wybiegającej z lokalnego szczytu z lutego), to jednak na dłuższą metę diagnoza jest już znacznie ostrożniejsza. Choć ostatnia zwyżka jest dynamiczna, to równie energiczne było odbicie na początku roku, które jednak bardzo szybko dobiegło końca, a sprzedający ze zdwojoną mocą przystąpili do działania. W tym kontekście tak naprawdę testem trwałości poprawy nastrojów będzie pierwsza korekta spadkowa. Jeśli okaże się ona niewielka, po czym indeks branżowy szybko odrobi straty, będzie można z tym wiązać większe niż obecnie nadzieje. Do?ostrożności skłania też fakt, że subindeks WIG-Budownictwo nieprzerwanie od listopada 2010 r. jest poniżej średniej kroczącej z 200 sesji.
Analiza techniczna to nieco powierzchowny sposób oceny atrakcyjności branży, tak więc sięgnijmy też do fundamentów. W takim ujęciu można dostrzec dwie ścierające się ze sobą siły. Z jednej strony mamy fakt, że tegoroczne straty z akcji firm konstrukcyjnych wydają się uzasadnione pozostawiającą wiele do życzenia kondycją przedsiębiorstw. Średnia liczba punktów, jakie reprezentacja sektora uzyskała w naszym rankingu w siedmiu kategoriach finansowych, ledwie przekracza 20 pkt, podczas gdy maksymalny próg to 80 pkt. O tak słaby wynik trudno obecnie w przypadku innych branż.