Począwszy od połowy 2002 r. wskaźnik siły relatywnej Pekao względem indeksu WIG (oblicza się go, dzieląc kurs akcji przez wartość WIG) dość systematycznie się obniża. O ile indeks całego rynku przez dziesięć lat urósł do tej pory o ok. 250 proc., to kurs Pekao podniósł się jedynie o ok. 80 proc. Wyniki te poprawiają nieco wypłacone w tzw. międzyczasie dywidendy, ale nie jest to dramatyczna poprawa, bo bank prowadził mało systematyczną politykę dywidendową. Jedynym rokiem, w którym bank wyraźnie wyróżnił się na plus, był rok 2008, kiedy straty z akcji spółki były względnie ograniczone. Z kolei w skali pięciu lat stopa zwrotu jest ciągle pod kreską.

Na dłuższą metę o zyskach z walorów Pekao decydują dwa czynniki. Pierwszym z nich jest trend w wynikach finansowych. Systematycznemu wzrostowi zysku na akcję (EPS) w latach 2003–2007 towarzyszyła wspinaczka kursu, zaś załamanie notowań w 2008 r. z wyprzedzeniem dyskontowało pogorszenie wyników finansowych w 2009 r. Czynnik ten nie tłumaczy jednak, dlaczego kurs walorów jest aż ok. 40 proc. poniżej rekordu z 2007 r., skoro zysk na akcję jest jedynie niespełna 10 proc. poniżej rekordu.

Dysproporcje te tłumaczy drugi ze wspomnianych czynników – wycena rynkowa akcji. O ile np. w 2007 r. inwestorzy wyceniali walory na prawie 25-krotność zysków, to na początku 2009 r. byli skłonni płacić już tylko nieco więcej niż 5-krotność zysków. Obecnie wskaźnik cena/zysk wynosi ok. 14, tak więc jest mniej więcej w połowie historycznego przedziału wahań. To sugeruje, że akcje wyceniane są na neutralnym poziomie. Z jednej strony nie są skrajnie tanie, ale też nie trzeba za nie przepłacać. Dużą zaletą Pekao jest fakt, że mimo wahań wyników finansowych, cały czas w ostatnich dziesięciu latach były na plusie. To owocuje akumulowaniem wartości księgowej, która bije rekordy. Obecnie za akcje trzeba płacić ok. 2-krotność ich wartości księgowej.