W obliczu słabości popytu i nadpodaży nawet eskalacja napięcia geopolitycznego na Bliskim Wschodzie nie była w stanie wywindować cen ropy notowanej w Nowym Jorku. Kolosalnym ciosem w zapotrzebowanie na surowiec będzie potencjalne fiasko negocjacji dotyczących przedłużenia wygasających zwolnień podatkowych. Groźba tzw. klifu fiskalnego uderza w ceny „czarnego złota" w dwójnasób, gdyż sprzyja także umocnieniu amerykańskiej waluty – indeks dolarowy od ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich w USA wzrósł o 1,2 proc. Mimo bardziej koncyliacyjnego tonu republikańskich liderów trudno oczekiwać, żeby impas został szybko przełamany. Biorąc pod uwagę, jak mało czasu zostało do końca roku i jak ogromne są rozbieżności pomiędzy stronami sporu, wydaje się, że wypracowanie przejściowego rozwiązania jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Najgorsza w oczach inwestorów jest jednak niepewność. Jej, choć częściowe, rozwianie wywoła odbicie na mocno już wyprzedanych rynkach ryzykownych aktywów. Napięcia geopolityczne mają większe przełożenie na ceny surowca notowanego w Londynie.
Ropa Brent jest mniej wrażliwa na obawy związane z klifem fiskalnym. Splot tych czynników pozwala sądzić, że rozszerzenie spreadu Brent – WTI będzie jedynie przejściowe.