To mężczyźni częściej niż kobiety powodują wypadki samochodowe, choć to ponoć kobiety są gorszymi kierowcami. Może i są, ale z pewnością jeżdżą spokojniej. To mężczyźni częściej niż kobiety skaczą na bungee i w końcu coś, co nas najbardziej interesuje, to mężczyźni częściej niż kobiety grają na giełdzie.

Inwestowanie na giełdzie, bardziej znane wśród ogółu społeczeństwa jako „gra" na giełdzie, jest postrzegane zazwyczaj jako dość ryzykowna czynność. Nie ma się zatem co dziwić, że inwestorzy to w przytłaczającej większości mężczyźni. Zgodnie z ostatnimi wynikami Ogólnopolskiego Badania Inwestorów jest ich na giełdzie aż 88 proc. Ten poziom jest stały od wielu lat, a kobiet na giełdzie statystycznie nie przybywa.

Czym jeszcze cechuje się przeciętny inwestor? Jest on młody i wykształcony. Prawie 60 proc. inwestorów ma nie więcej niż 35 lat. To wszystko jest wytłumaczalne. Głównie młodzi ludzie bez zobowiązań rodzinnych, bez kredytów hipotecznych wziętych na całe życie mogą sobie pozwolić na zaryzykowanie części posiadanych środków. Łatwo też wytłumaczyć, dlaczego aż 75 proc. inwestorów ma wyższe wykształcenie. To właśnie tacy ludzie mają przeważnie lepszą pracę, a co za tym idzie – wyższe wynagrodzenie, z którego nadwyżki mogą przeznaczyć na inwestycje giełdowe.

Zapytaliśmy inwestorów także, po co inwestują na giełdzie, choć tu można by tak samo zapytać gracza w kasynie, dlaczego cały czas próbuje grać w ruletkę. Odpowiedź jest dosyć prosta. Po pierwsze pcha ich do przodu żądza zysku (i to koniecznie łatwego i szybkiego zysku, nikt nie ma ochoty czekać latami na ewentualne i niepewne pieniądze), a po drugie, co z kolei wynika z rozmów z inwestorami, potrzeba adrenaliny, dodatkowych bodźców, tego, żeby coś ekscytującego działo się w ich życiu. Czyż nie po to właśnie szybko jeździmy samochodami i skaczemy na bungee? To właśnie daje nam giełda, tylko zamiast zdrowia i życia ryzykujemy pieniądze.

Jedyne, czego naprawdę szkoda to tego, że tak mały odsetek ankietowanych inwestuje w kontekście emerytalnym (1,8 proc. ankietowanych). Jestem przekonany, że ten procent będzie rósł i warszawska giełda zacznie być postrzegana jako miejsce do długoterminowych oszczędności, które będą nam przynosiły profity podczas późnej starości, ale na jakieś znaczące zmiany potrzeba dziesięcioleci.