Strategia „kup i trzymaj" w ostatnich pięciu latach pozwoliła zarobić garstce inwestorów. Powód? Pięć lat temu indeksy warszawskiej giełdy były na szczytach długiej hossy. Do ówczesnych poziomów wciąż nam daleko – indeksowi WIG brakuje około 50 proc.
Okazuje się, że kupowanie na szczycie hossy nie zawsze kończy się stratami. – W długoterminowych strategiach inwestycyjnych pięcioletni okres inwestycji w akcje przyjmuje się za wzorcowy. Jak widać po ostatnim cyklu taka inwestycja nie zawsze musi się zakończyć zadowalającą stopą zwrotu, biorąc pod uwagę całe indeksy, ale może być udana przy trafnym doborze spółek do portfela – przyznaje Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający Infinity 8.
Trzeba było mieć jednak nie lada szczęście albo mieć doskonałe rozeznanie na rynku, by po pięciu latach z inwestycji w rodzime spółki wyjść na plus. Ta sztuka udała się co szóstej spółce. Dodatnią stopą zwrotu może się pochwalić jedynie 40?spółek z 235 notowanych od jesieni 2007 roku do dziś. Trzeba jednak pamiętać, że nie są to realne zyski. Jeśli uwzględnimy inflację, to okazuje się, że zarobić dało jedynie 26?spółek.
Stabilność ponad wszystko
Dobór spółek do portfela nawet dla długoterminowego inwestora okazuje się nie lada wyzwaniem, ale kto pięć lat temu zainwestował przynajmniej w jedną z dziesięciu spółek, które w tym okresie dały najwyższe stopy zwrotu, ten nie ma czego żałować. Bezkonkurencyjny okazał się Eurocash, na akcjach którego można było zarobić ponad 350 proc. (uwzględniając wszystkie wypłacone w tym czasie cztery dywidendy). Najlepszej dziesiątce udało się w tym burzliwym czasie przynajmniej podwoić swoją wartość rynkową, i to bez emisji akcji rozwadniającej kapitały.
Na pierwszy rzut oka trudno znaleźć podobieństwa. Najlepsza dziesiątka reprezentuje różne branże. Jedne spółki większość sprzedaży realizują za granicą, drugie w Polsce. Co więc sprawiło, że tak różnorodna grupa podmiotów pozwoliła osiągnąć krociowe zyski? Wspólną cechą dziewięciu z dziesięciu spółek z listy najlepszych ostatniego 5-lecia była systematyczna poprawa wyników finansowych. Większość może się pochwalić coraz lepszym wynikiem z podstawowej działalności EBITDA (poprawa rok do roku zachowana jest we wszystkich spółkach oprócz Krezusa i Zetkamy). Wrażenie na inwestorach na pewno zrobiło imponujące tempo zwiększania zysku netto (Amica, Forte, Kernel, Synthos). – W większości przypadków dodatkowym argumentem dla długoterminowych inwestorów była przewidywalność spółek, bo jedynie Krezus nie zdołał w tym okresie się obronić przed wysokimi wahaniami wyników finansowych – wyjaśnia Łukasz Wróbel, analityk Noble Securities.?Mimo to Krezus był w stanie przyciągnąć inwestorów. W tym przypadku inwestorzy dyskontują przyszłość, dając duży kredyt zaufania głównemu udziałowcowi Romanowi Karkosikowi i jego surowcowym planom związanym ze spółką.