Czy i jakie wskazówki dają notowania akcji dla inwestujących w obligacje? To pytanie postawiliśmy, analizując notowania papierów dłużnych na rynku Catalyst na tle zmian kursów akcji spółek, które są obecne na NewConnect lub głównym rynku warszawskiej giełdy. Nasza analiza pokazuje, że uważne śledzenie zachowania kursów akcji może w porę ostrzec inwestorów obecnych na Catalyst. Nie zawsze oznacza to jednak, że będą mieli okazję szybko wyjść z ryzykownej inwestycji.
Warto patrzeć na akcje
Z naszych obserwacji wynika, że w wielu wypadkach akcje spółek były przeceniane znacznie wcześniej, niż ich zarządy przyznawały się do problemów. Co więcej, w momencie gdy na rynek trafiały informacje o tym, że nie będą one w stanie wykupić w terminie papierów dłużnych lub o złożeniu przez nie wniosków o upadłość, wyceny papierów dłużnych często były zbliżone do ich wartości nominalnej. Akcje były natomiast przeważnie znacznie tańsze niż w momencie, gdy obligacje trafiły do obrotu. Tak było chociażby w wypadku Anti, Budostalu-5 czy Miraculum. Nasze obserwacje potwierdzają eksperci.
– Inwestorzy z rynku Catalyst powinni zwracać uwagę na notowania akcji spółki, ponieważ to one wcześniej pokazują, że firma może się borykać z kłopotami – komentuje Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w Infinity 8. – Nie przywiązywałbym przy tym zbyt dużej wagi do dziennych znaczących fluktuacji czy zmiany kursu o kilkanaście procent w krótkim okresie. Za niepokojącą uznałbym sytuację, gdyby akcje danej spółki wpadły w trend spadkowy – dodaje.
Kiedy uciekać?
Poza spółkami, które znajdują się w upadłości lub które przyznały się już do problemów z płynnością, jest też wiele innych firm, których papiery dłużne są notowane poniżej 90 proc. wartości nominalnej.?Czy to powinno niepokoić? – Przecena obligacji do 90 proc. ich nominału jest według mnie poważnym sygnałem dla obligatariuszy. Pamiętajmy jednak, że notowania na rynku Catalyst z jednej strony mogą odzwierciedlać problemy z bieżącą obsługą odsetek, a z drugiej dyskontować również problemy z wykupem obligacji i spłatą kapitału – mówi Rosiński. – Generalnie zalecam śledzenie raportów spółek (raporty okresowe i bieżące). Jeśli firma jest notowana również na NewConnect lub GPW, to inwestor ma dostęp nawet do danych kwartalnych. Jeśli jest obecna tylko na Catalyst, to inwestycja w jej papiery odznacza się większym ryzykiem, gdyż przez pół roku jej sytuacja może się zmienić diametralnie – dodaje.
Nasz rozmówca ocenia, że jeśli inwestor liczy na zarobek na obligacjach powyżej 15 proc., to musi mieć świadomość, że porusza się na granicy inwestycji w tzw. obligacje śmieciowe. – Dziś bardzo mało spółek jest bowiem na tyle rentownych, by mogły płacić powyżej 15 proc. za swój dług. Na taki koszt pozwolić by sobie mogły np. spółki pożyczkowe, natomiast podmioty prowadzące np. działalność handlową nie są w stanie generować wystarczających środków na obsługę takiego zadłużenia – mówi.