Dobra polityka informacyjna to nie banał. Naprawdę się opłaca

Inwestorzy chętniej wybierają spółki, które dobrze komunikują się z rynkiem. Są też skłonni płacić za nie więcej. Tymczasem na naszej giełdzie polityka informacyjna wielu firm wciąż mocno szwankuje

Aktualizacja: 15.02.2017 06:15 Publikacja: 25.02.2013 11:25

Petrolinvest, którego akcjonariuszem jest Ryszard Krauze, to zdaniem inwestorów jedna z najmniej prz

Petrolinvest, którego akcjonariuszem jest Ryszard Krauze, to zdaniem inwestorów jedna z najmniej przejrzystych spółek na GPW. Gdy debiutowała w 2007 r. jej papiery na zamknięciu pierwszej sesji wyceniono aż na 590 zł. Teraz kurs oscyluje w okolicach zaledwie 1,13 zł.

Foto: Archiwum

Wśród ponad 400 spółek notowanych na GPW możemy spotkać różne przypadki. Niektóre firmy komunikują się z rynkiem wyłącznie za pomocą obowiązkowych raportów publikowanych w ESPI i nie udzielają żadnych dodatkowych informacji. Inne natomiast są nadgorliwe i z pomocą agencji public relations zalewają rynek powodzią newsów (różnej jakości, często o charakterze bardziej marketingowym niż informacyjnym). Która strategia jest skuteczniejsza z punktu widzenia inwestora, zainteresowanego wzrostem wyceny posiadanych przez niego akcji?

– Na wycenę spółek giełdowych wpływa bardzo wiele czynników. Niewątpliwie jednym z nich jest jakość polityki informacyjnej. Dobra komunikacja niezależnie od tego, czy dotyczy złych, czy pozytywnych wydarzeń w spółce, wpływa zarówno na wiarygodność spółki, jak i jej zarządu. Jednocześnie wpływa na budowanie długofalowego zaufania rynku do takiego podmiotu. Badania, które prowadziliśmy wskazują, że inwestorzy są gotowi więcej płacić za takie spółki. Praktyka pokazuje, że faktycznie tak jest – mówi Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Rynek potrafi ukarać za brak informacji

Giełda to nie tylko chłodna kalkulacja, ale również emocje. Rynek bardzo nie lubi negatywnych niespodzianek i często reakcja inwestorów jest mocniejsza, niż można by się spodziewać. Dlatego jest tak ważne, by – szczególnie w przypadku negatywnych wieści – dostarczyć rynkowi możliwie pełną informację. Przykładem może być reakcja na ubiegłoroczny komunikat Bomi, o tym że jeden z wierzycieli spółki chce jej upadłości likwidacyjnej. W ciągu jednego dnia kapitalizacja skurczyła się aż o jedną trzecią. Tymczasem chodziło o zobowiązania o wartości zaledwie ok. 100 tys. zł. Zapewne gdyby ta kwota znalazła się w komunikacie, reakcja inwestorów byłaby znacznie bardziej wyważona.

O tym jak boleśnie brak informacji może się odbić na wycenie akcji, przekonali się też udziałowcy Rovese. Kurs tej spółki w ciągu jednego dnia spadł aż o 42 proc. Powodem przeceny był brak wystarczających informacji na temat zapowiedzianych przejęć firm należących do Michała Sołowowa, strategicznego akcjonariusza Rovese. Mocno w ostatnich miesiącach stopniała też kapitalizacja Wilbo. Bezpośrednią przesłanką była  informacja o złożeniu wniosku o upadłość likwidacyjną spółki. Potem jednak nastąpiła seria niejasnych komunikatów (m. in. zmiany w zarządzie i sprzedaż akcji przez głównych udziałowców), które dodatkowo zaciemniły sytuację wokół spółki i nie pomogły kursowi się odbić.

– Wiarygodność buduje się latami, a działając nietransparentnie traci w ciągu chwili. Warto też zwrócić uwagę, że nie tylko inwestorzy indywidualni, ale także fundusze mają niższą skłonność do inwestowania w podmioty ograniczające się do absolutnego minimum informacyjnego – mówi Cieślak.

Zdarza się jednak, że notowania spółek rosną też  bez dobrej komunikacji. – Ale dzieje się tak głównie tam, gdzie mamy do czynienia z ruchami spekulacyjnymi, albo tam gdzie spółka mimo zamkniętej polityki informacyjnej zaskakuje nadzwyczaj pozytywnymi wynikami. Niemniej bez odpowiedniego poziomu komunikacji zdarza się, że wielu inwestorów przeoczy ten fakt, co w oczywisty sposób pomniejsza potencjalny wpływ wyniku na kurs – mówi Cieślak.

Obietnic trzeba dotrzymywać

Spółki przejrzyste, z dobrą polityką informacyjną są też cenione przez analityków. – Większość dużych firm prowadzi stosunkowo dobrą politykę informacyjną. Pewnym wyjątkiem mogą być jednak spółki Michała Sołowowa, takie jak np. Rovese, czy też Barlinek. Trochę lepiej wygląda to w przypadku spółki Synthos. Choć polityka informacyjna oczywiście jest ważna, to najważniejsze jest aby firma fundamentalnie była zdrowa, a jej biznes dobrze funkcjonował – komentuje Maciej Bobrowski, dyrektor wydziału analiz i informacji DM BDM.

Eksperci podkreślają też, że należy rozgraniczyć dobrą politykę informacyjną od obietnic, które potem nie zostają zrealizowane. – A takie przypadki niestety nie są rzadkością. Tymczasem nie chodzi przecież o to, żeby zawsze obiecywać, że będzie dobrze, ale o to aby komunikować rzeczywistą sytuację spółki i nie ukrywać, że np. należy spodziewać się gorszych wyników – mówi Bobrowski.

Praktyka pokazuje, że strategia komunikowania tylko dobrych wieści, a chowania głowy w piasek w przypadku złych – działa tylko na krótką metę. W dłuższym terminie spółka po prostu zostaje uznana za niewiarygodną.

Uwaga na informacje poufne

Otwarty na kontakty z inwestorami i mediami zarząd jest na wagę złota. Jednak musi on też uważać, by nie powiedzieć zbyt dużo. O ile np. luźne wypowiedzi dotyczące spodziewanej sytuacji finansowej spółki nie powinny wzbudzić żadnych wątpliwości, o tyle już konkretne liczby mogą zostać przez Komisję Nadzoru Finansowego uznane za prognozę finansową.

– Należy pamiętać, że podstawowym kanałem komunikacji z rynkiem, zapewniającym równy dostęp do informacji, jest system ESPI. To właśnie w  nim są przekazywane informacje poufne oraz raporty bieżące i okresowe. Spotkania z analitykami i inwestorami oraz komunikacja poprzez media mogą służyć jedynie do dodatkowego wytłumaczenia informacji przekazanych wcześniej za pośrednictwem ESPI – podkreśla Łukasz Dajnowicz z urzędu Komisji Nadzoru Finansowego.

Respect Index pnie się w górę

Utworzony pod koniec 2009 r. Respect Index uwzględnia spółki, które charakteryzują się wysokimi standardami zarządzania, dobrą jakością relacji inwestorskich oraz ładu informacyjnego. W jego skład wchodzi 20 firm (PGNiG, Orlen, KGHM, PZU, PGE, Bogdanka, TP, JSW, Handlowy, ING, Lotos, Millennium, Azoty Tarnów, Netia, Apator, Budimex, Elektrobudowa, Kogeneracja, BPH oraz Pelion). Zdaniem ekspertów uczestnictwo w tym indeksie przynosi spółkom przede wszystkim korzyści wizerunkowe, ale może też przynieść bardziej wymierne efekty. Spółki, które szanują otoczenie biznesowe (pracowników, klientów, społeczność lokalną, akcjonariuszy), są bardziej wiarygodne. To pomaga im w prowadzeniu biznesu i przekłada się na wyższe wyceny. Respect w ostatnim czasie radzi sobie lepiej niż rynek. W ciągu minionych  12?miesięcy WIG20 wzrósł o 5 proc., WIG poszedł w górę o 10 proc., z kolei Respect urósł o prawie 12 proc. Jeszcze lepiej wypada w dłuższej perspektywie. Od początku 2010 r. WIG poszedł w górę o 14,6 proc., a WIG20 zyskał tylko 2 proc. Tymczasem Respect urósł o ponad 40 proc.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?