Rząd zdecydował się sięgnąć po oszczędności emerytalne Polaków. Dokładnie po tę ich część, która została przez OFE ulokowana w obligacje Skarbu Państwa i inne papiery dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa. To w sumie ponad 121 mld zł, mniej więcej połowa oszczędności emerytalnych zgromadzonych w funduszach.
– Chcę podkreślić, że gdyby przez te 13 lat, które minęły, pieniądze emerytów były na subkoncie, tak jak planujemy, a nie w dyspozycji OFE – emerytura byłaby wyższa. Emerytura ZUS-owska nie jest z definicji emeryturą niższą. Doświadczenie ostatnich 13 lat pokazuje, że jest inaczej. Wynika to ze wzrostu PKB, a więc waloryzacji wkładu przyszłych emerytur. Na przestrzeni ostatnich 13 lat okazało się ono bardziej efektywne z punktu widzenia przyszłej emerytury niż część akcyjna – uważa premier Donald Tusk.
Będzie ciąg dalszy?
W OFE zostaną tylko akcje. – Robimy to dlatego, że absolutnie wykluczamy jakąkolwiek nacjonalizację spółek, które teraz należą do OFE, ale także dlatego, że uważamy, iż o ile OFE mają znaczący wkład w rozwój polskiej gospodarki, to właśnie przez rynek kapitałowy i przez akcje – twierdzi minister finansów Jacek Rostowski.
Pytanie tylko, jak długo te akcje w funduszach zostaną. – Pozostawienie akcji w OFE oznacza, że OFE będą miały dużą zmienność wyników, co może doprowadzić do wygaszenia i części akcyjnej – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING. – Obawiam się, że podjęte decyzje są krokiem na drodze do całkowitej likwidacji części kapitałowej systemu emerytalnego. Z uwagi na wzrost zmienności wartości aktywów po wyeliminowaniu części obligacyjnej oraz drastyczne zmniejszenie wartości aktywów z czasem pojawią się wątpliwości o zasadność utrzymywania systemu w tym kształcie – wtóruje mu Grzegorz Witkowski, członek zarządu Trigon TFI.
Na 10 lat przed emeryturą oszczędności w OFE będą stopniowo (jedna dziesiąta każdego roku) przenoszone do ZUS, który będzie odpowiadał za wypłatę emerytur.