Spirala dopiero się nakręca

Akcje najlepszych spółek są już drogie. Jednak poprawa ich wyników będzie oznaczać, że dalsze zwyżki są możliwe. Co napędzi hossę na rynku?

Aktualizacja: 11.02.2017 10:44 Publikacja: 24.10.2013 14:00

Spirala dopiero się nakręca

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wyceny akcji liderów w swoich branżach osiągają wysokie poziomy. Popularny wskaźnik C/Z rzędu 20–30 dla takich spółek jak LPP, CCC, Amica, Wawel czy Integer przestały już dziwić. Czy ich kursy będą nadal rosły?

Drogo i może być drożej

Analitycy i zarządzający zgadzają się, że liderzy zasługują na premię przy wycenie. Kwestią sporną jest jej wielkość. – Nie ma co przesadzać, bo jeszcze 1–3 lata temu inwestorzy całkowicie nie dawali wiary, że ekspansja tych spółek (często zagraniczna) może się powieść. Obecnie, co jest typowym objawem przegrzania rynku, inwestorzy przeszli ze skrajności w skrajność, czyli uważają, że ekspansja zagraniczna będzie pasmem samych sukcesów. Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że w większości przypadków tak nie będzie – uważa Paweł Burzyński, wiceprezes Trigon TFI.

– Zgadzamy się z tezą, że wyceny niektórych spółek dyskontują w tej chwili za dużo, ale ciągle udaje nam się znajdować spółki, których wyceny są atrakcyjne – mówi Łukasz Hejak, zarządzający funduszami Investors TFI.

W podobnym tonie wypowiada się Marcin Materna, szef działu analiz w Millennium DM. – Obecnie liderzy wyceniani są bardzo wysoko i raczej trudno im będzie dalej poprawiać zyski, które uzasadniałyby obecną wycenę rynkową. Teraz lepszy czas na mniejsze spółki – dodaje.

– Te najlepsze spółki są drogie. Zbyt drogie będą na szczycie hossy. Na razie jesteśmy w jej trakcie. Pytanie brzmi, w jakim stopniu wyceny będą w stanie oderwać się od realnej wartości akcji – przyznaje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Klienci masowo wpłacają pieniądze do TFI, szczególnie do zyskownych ostatnio funduszy małych i średnich spółek. – Zarządzający muszą coś z tymi nowymi środkami robić. Większość z nich boi się zaryzykować kupując akcje niedostrzeżonych, atrakcyjnych spółek. Dlatego wybierają te najpopularniejsze, które długo są na giełdzie i mają dobry track record. Większość zarządzających woli zapłacić drożej za akcje znanych spółek, aniżeli szukać innych okazji, które mogłyby być dużo zyskowniejsze, ale obarczone większym ryzykiem. Dlatego ich kursy szczególnie mocno rosną – tłumaczy Burzyński.

Czy ten trend może potrwać? – To zależy od tego, czy hossa się utrzyma. Inwestorzy szukają dobrych i wzrostowych spółek. Nie jest ich aż tak dużo, więc te nieliczne są wysoko wyceniane – wyjaśnia prezes Quercusa. Zaznacza, że jeśli w kolejnych kwartałach wyniki tych spółek będą istotnie się poprawiać, ich kursy będą rosły. – Ale jeżeli dynamika będzie niższa od oczekiwań, możliwe są spadki. Wydaje się, że bardziej prawdopodobne jest to pierwsze rozwiązanie – dodaje.

Eksperci Quercusa wstępnie zakładają, że obecna hossa może potrwać od kilku miesięcy do nawet kilku kwartałów. – Jej długość będzie zależeć od tempa wzrostu cen akcji. Jeśli hossa nie będzie gwałtowna i zostanie przedzielona licznymi korektami, tak jak działo się do tej pory, może potrwać dłużej. Zakładamy zmianę trendu na spadkowy w przyszłym roku – dodaje Buczek.

Skoro jest drogo, czy istnieje konieczność kupowania akcji mniej solidnych firm? – Szukamy spółek, które będą w stanie w najbliższych okresach poprawić wyniki finansowe, których pokrycie zysku netto przez przepływy gotówkowe jest możliwie wysokie, struktura bilansu bezpieczna, a wskaźniki wyceny uzasadnione są prognozami wyników na najbliższe 1–2 lata. Nie widzimy konieczności kupowania słabych spółek, szczególnie jeśli ich wyceny są wymagające. Cały czas szukamy firm, gdzie wycena rynkowa jest niższa niż wartość fundamentalna – podkreśla Hejak.

Hossę wesprą napływy

Jak zaznacza Burzyński, nowe środki w funduszach oznaczają kupowanie indeksów, co przekłada się na dalszy ich wzrost. – Spirala sprzedażowa dopiero się zaczęła, bo mamy do czynienia z sytuacją, która nie zdarzyła się wcześniej w Polsce: wysokie historyczne stopy zwrotu funduszy akcyjnych MIŚ i bardzo niskie oprocentowanie depozytów. Możliwy jest dalszy napływ pieniędzy do funduszy, co będzie przekładać się na dalszy wzrost indeksów i dalej analogicznie – większą sprzedaż funduszy i kolejne napływy. To klasyczny przykład bąbla płynnościowego – mówi wiceprezes Trigon TFI.

Jak tłumaczy, taka sytuacja powoduje, że wielu zarządzających może nie wierzyć w fundamenty danej spółki, szczególnie z mWIG40, ale pomimo tego nie będzie się jej jeszcze pozbywać wiedząc, że czynniki płynnościowe będą sprzyjały dalszemu wzrostowi kursu w krótkim terminie, co da szanse na zamknięcie pozycji po wyższym kursie.

[email protected]

Integer

Rafał Brzoska

Od dna bessy w lutym 2009 r. do dziś stopa zwrotu z inwestycji w akcje pocztowej grupy wynosi aż 2225 proc. Tylko w tym roku kurs Integera wzrósł o 76 proc. To zdecydowany rekord na GPW. Obecna wycena Integera jest mocno wyśrubowana: wskaźnik C/Z za cztery ostatnie kwartały wynosi aż 122, a C/WK 4,6. Inwestorzy mają więc wysokie oczekiwania wobec przyszłości.

Amica

Jacek Rutkowski

Producent AGD jest jednym z ulubieńców inwestorów. Nic dziwnego, skoro od dołka z 2009 r. dał zarobić prawie 1500 proc., a tylko w tym roku kurs jego akcji wzrósł o 117 proc. i znajduje się na historycznych szczytach. Ale pomimo tego wskaźniki Amiki nie wydają się aż tak rozgrzane: C/Z sięga 16,7, a C/WK 2,2. Tym bardziej że spółka może nadal poprawiać wyniki.

Grupa Azoty

Paweł Jarczewski

Inwestycja w akcje chemicznej spółki przez ostatnie cztery i pół roku mogła przynieść stopę zwrotu rzędu 1260 proc. Po wzroście w tym roku o 55 proc., kurs firmy porusza się w okolicach historycznego maksimum. Wskaźnik C/Z wynosi 10,7, a C/WK 1,3. Te wartości są mniejsze od tych opisujących cały indeks WIG-Chemia, które wynoszą odpowiednio 15,5 i 2.

BZ WBK

Mateusz Morawiecki

Kurs akcji trzeciego największego obecnie banku w Polsce wzrósł w tym roku o 60 proc., a inwestycja w jego walory od lutego 2009 r. dała ponad 330 proc.  zwrotu. Kapitalizacja BZ WBK przekroczyła już 35 mld zł i jest najwyższa w historii banku. Wskaźniki podpowiadają, że akcje BZ WBK są dosyć drogie: C/Z sięga 23, natomiast C/WK wynosi ponad 2,6.

Wawel

Dariusz Orłowski

Akcje producenta słodyczy z pewnością były łakomym kąskiem dla inwestorów. Nie mogło być inaczej, skoro inwestycja w nie przez ostatnie cztery i pół roku dała ponad 660-proc. zwrot. Wzrost kursu w tym roku o 46 proc. wyniósł go na nowe szczyty. Wskaźniki informują, że za akcje Wawelu trzeba całkiem sporo zapłacić. C/Z wynosi 23,3, a C/WK przekroczył 5,2.

Inter Cars

Robert Kierzek

Kurs akcji dystrybutora części samochodowych w tym roku wzrósł już o ponad 115 proc. i od kilku miesięcy ustanawia kolejne historyczne maksima. Stopa zwrotu od lutego 2009 r. również jest imponująca – 625 proc. Jak na lidera branży przystało, akcje Inter Carsu notowane są z całkiem pokaźną premią. Potwierdzają to wskaźniki: C/Z sięga 23,3, a C/WK 3,2.

Układ hossy na szerokim rynku pozostaje niezagrożony

Od czerwca ubiegłego roku szeroki rynek warszawskiego parkietu znajduje się w układzie hossy i na gruncie analizy technicznej nie pojawiły się jak na razie sygnały zakończenia zwyżek. Na wykresie indeksu widoczna jest sekwencja coraz wyżej położonych szczytów i dołków, więc klasyczne warunki istnienia trendu wzrostowego są spełnione. Ostatni istotny dołek hossy znajduje się na poziomie 45 000 pkt i do tego poziomu byki mogą czuć się bezpiecznie. Wczoraj WIG spadał już drugą sesją z rzędu i znajduje się przy 53 389 pkt. Korekta tej skali jest całkowicie niegroźna, więc można się liczyć z pogłębieniem tej przeceny w najbliższym czasie. Fale korygującą są naturalną cechą rynków giełdowych, więc ich pojawienie się od czasu do czasu świadczy tylko o zdrowej kondycji głównego trendu. Najbliższa silna strefa wsparcia wyznaczona jest przez lokalne szczyty z września i sierpnia (51 149 – 50 359 pkt) i taki jest potencjalny zasięg krótkoterminowej korekty. Z szerokiej perspektywy czasowej rynek zmierza w kierunku szczytu hossy z 2009 r., czyli okolic 67 500 pkt. Potwierdzeniem wzrostowego scenariusza jest byczy układ średnich kroczących z 15, 50 i 200 sesji. Wszystkie trzy rosną, a ta ostatnia, która jest kluczowa dla długoterminowego trendu, stanowi silne wsparcie dla najsilniejszych korekt. Przewagę kupujących na szerokim rynku sygnalizuje też wskaźnik ruchu kierunkowego – linia +DI utrzymuje się powyżej –DI, a ADX rośnie. Podsumowując, dopóki kluczowe wsparcia są bronione, a układ wskaźników analizy technicznej ma byczą wymowę, dopóty nie musimy martwić się o kontynuację hossy.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty