EBC wykreuje ponad 1 bln euro, aby pokonać deflację

Europejski Bank Centralny po kilku latach zwłoki pójdzie śladami Rezerwy Federalnej, Banku Anglii i Banku Japonii i zacznie skupować za wykreowane pieniądze obligacje skarbowe.

Aktualizacja: 07.02.2017 00:52 Publikacja: 23.01.2015 05:00

Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego.

Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego.

Foto: Archiwum

Czwartkowa decyzja Rady Prezesów EBC została entuzjastycznie odebrana przez inwestorów. Kurs euro wobec dolara, który w oczekiwaniu na styczniowe posiedzenie tego gremium szybko zniżkował już od miesiąca, w reakcji na komunikat EBC zanurkował o ponad 1,5 proc., ustanawiając nowe dziesięcioletnie minimum. Europejska waluta osłabiła się też wyraźnie względem złotego. Po południu za jedno euro było trzeba zapłacić około 4,25 zł, podczas gdy w ostatnich dniach kurs ten utrzymywał się powyżej 4,30 zł.

Wraz z euro malały rentowności obligacji skarbowych państw Europy, od Portugalii po Polskę, drożały zaś akcje. Niemiecki indeks DAX, po zwyżce o około 1,2 proc., osiągnął nowy rekord wszech czasów, a WIG20 zyskiwał nawet 1,5 proc. Jeszcze bardziej – zgodnie z przewidywaniami analityków, m.in. Bank of America Merrill Lynch – drożały akcje na giełdzie w Moskwie, gdzie główny indeks zyskał niemal 3 proc.

Bez ograniczeń

Taka reakcja inwestorów na czwartkowe decyzje Rady Prezesów EBC może dziwić, biorąc pod uwagę to, że na pierwszy rzut oka nie odbiegały one zanadto od rynkowych oczekiwań.

Frankfurcka instytucja zapowiedziała, że począwszy od marca, rozszerzy prowadzony od jesieni program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), dodając do listy skupowanych w jego ramach aktywów obligacje skarbowe oraz papiery dłużne emitowane przez unijne instytucje finansowe (np. Europejski Bank Inwestycyjny). Na ten cel zamierza przeznaczać po 60 mld euro miesięcznie do września 2016 r. W rzeczywistości jednak program ten nie ma ograniczeń czasowych, ponieważ Rada Prezesów dała do zrozumienia, że będzie on kontynuowany dopóty, dopóki dynamika cen znajdzie się na ścieżce gwarantującej powrót do celu inflacyjnego EBC na poziomie tuż poniżej 2 proc.

Wygląda na to, że to właśnie możliwość przedłużenia QE sprawiła, że czwartkowe posunięcia EBC zostały odebrane na rynkach jako zaskakująco agresywne. Gdyby bowiem frankfurcka instytucja przerwała ten program we wrześniu przyszłego roku, wykreowałaby około 1,1 bln euro. To jest zgodne z jej wcześniejszymi zapowiedziami, że powiększy swoje aktywa do około 3 bln euro. Obecnie sięgają one 2,2 bln euro, ale z tego 200 mld euro stanowią pożyczki dla banków, które wkrótce zostaną spłacone. Także skala miesięcznych zakupów w ramach QE nie jest większa niż oczekiwano. Wprawdzie po środowych przeciekach z EBC na rynkach dominował pogląd, że frankfurcka instytucja będzie przeznaczała na skup aktywów 50 mld euro miesięcznie, ale dotyczyło to wyłącznie obligacji skarbowych. Tymczasem 60 mld euro, o których mowa w czwartkowym komunikacie, uwzględnia zakupy listów zastawnych oraz papierów zabezpieczonych kredytami (ABS), które EBC skupuje od października właśnie w tempie około 10 mld euro miesięcznie.

Inną kwestią jest, że w czwartek EBC zapowiedział również obniżenie o 0,1 pkt proc. (do 0,3 proc.) oprocentowania długoterminowych pożyczek dla banków oferowanych w ramach operacji TLTRO. To może sprawić, że na kolejnych aukcjach tych pożyczek popyt na nie będzie większy niż na dwóch dotychczasowych, gdy sięgnął łącznie 210 mld euro. A to oznaczałoby, że wskutek QE i TLTRO aktywa EBC powiększą się znacznie bardziej niż do 3 bln euro.

Realne efekty znikome

– Zgodna na podjęcie skupu obligacji skarbowych to jest z pewnością duży krok dla EBC, a dla Bundesbanku wręcz ogromny skok, ale warto umieścić skalę tego skupu w kontekście. Jeśli EBC przeznaczy na ten cel 1,2 bln euro, będzie to odpowiadało 12 proc. PKB strefy euro. Dla porównania, w pierwszej rundzie swojego programu QE Bank Anglii wydał 75 mld funtów, czyli równowartość 5 proc. PKB Wielkiej Brytanii, ale ostatecznie skupił aktywa za 375 mld funtów, czyli równowartość 25 proc. PKB – zauważyła Janet Henry, główna ekonomistka ds. europejskich w HSBC.

Program QE w wydaniu EBC wypada jeszcze bardziej blado na tle tego, który od kilku lat prowadzi Bank Japonii. Ten ostatni skupił już aktywa za równowartość 35 proc. PKB i nie zamierza na tym poprzestać. Fed, który ostatnią z trzech rund QE zakończył jesienią ub.r., wydał nieco mniej, bo równowartość 15 proc. PKB, ale za to wpadł na ten pomysł bardzo wcześnie, bo już jesienią 2008 r. To właśnie sprawia, że większość ekonomistów nie wierzy, aby ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej pobudziło gospodarkę eurolandu.

– EBC będzie dużo łatwiej zadowolić inwestorów i podbić ceny nieruchomości np. we Frankfurcie, niż przyspieszyć tempo wzrostu PKB strefy euro oraz inflację – mówił jeszcze przed decyzją frankfurckiej instytucji Kit Juckes, strateg w Societe Generale. Takie głosy uciszyć powinno częściowo to, że – wbrew obawom – skupowane w ramach QE aktywa będą obciążały ryzykiem głównie EBC, a nie banki centralne państw członkowskich strefy euro, co zmniejszałoby skuteczność tego programu. Ale nie wszystkich sceptyków to przekonało. – Wygląda na to, że wyczekiwane poszerzenie QE nawet przebiło oczekiwania rynków, jeśli chodzi o wielkość i formę, ale nadal wątpimy, że program ten ożywi strefę euro – powiedział Jonathan Loynes, ekonomista z Capital Economics.

[email protected]

Skutki amerykańskiego QE nadal są przedmiotem sporów ekonomistów

Ekonomiści wciąż się spierają, na ile skuteczne były programy QE realizowane przez amerykańską Rezerwę Federalną. Niewątpliwie mocno się one przyczyniły do zwyżek na giełdzie, spadku rentowności amerykańskich obligacji, a także do poprawy nastrojów. Wbrew opiniom rynkowych guru, takich jak Peter Schiff czy Marc Faber, QE nie doprowadziło też do hiperinflacji w USA i choć osłabiło dolara, to nie zagroziło jego pozycji jako głównej waluty rezerwowej świata. Dużo bardziej dyskusyjne są skutki QE dla gospodarki realnej. – Programy QE pomogły podnieść ceny aktywów, ale w niewielkim stopniu były pomocne dla gospodarki realnej. Efektywny popyt jest martwy, a próby jego ożywienia za pomocą zakupów obligacji zawiodły – przyznał pod koniec zeszłego roku Alan Greenspan, prezes Fedu w latach 1987–2006. Według ekonomicznego noblisty Paula Krugmana QE było testem teorii ekonomicznych. Z jednej strony teorie opierające się na myśli Johna Maynarda Keynesa dowodziły, że taki program niewiele pomoże gospodarce realnej, z drugiej niektórzy ekonomiści przekonywali, że jego efektem będzie hiperinflacja. – Inflacja się nie pojawiła, więc keynesiści wygrali, a szkoły alternatywne muszą przemyśleć swoje teorie – przyznaje z satysfakcją Krugman.

Zakupy obligacji przez Fed były z czasem coraz częściej porównywane do zastrzyków narkotyku napędzających rynek akcji. Obawiano się, że zakończenie QE doprowadzi do załamania na giełdach. Rzeczywiście niektóre rynki (np. turecki) mocno odczuły samą zapowiedź takiej operacji, ale zakończenie QE nie zakończyło hossy w Stanach Zjednoczonych. Inwestorzy poradzili sobie bez dodatkowej płynności zapewnianej im dotychczas przez Rezerwę Federalną.

Opinie

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista, X-Trade Brokers DM

EBC wyciągnął naprawdę ciężkie działo, także przy utrzymaniu się obecnych tendencji w USA. Należy oczekiwać dalszego spadku kursu euro wobec dolara w tym roku (nasza aktualna prognoza na koniec roku to 1,1050). Dla złotego oznacza to tyle, że zwiększa się szansa na umocnienie wobec euro (szczególnie że nadal oczekiwałbym przyzwoitego tempa wzrostu gospodarczego, przekraczającego nieco 3 proc.) i tym samym wobec franka, gdyż nie sądzę, aby frank miał się jeszcze istotnie umocnić wobec euro. Natomiast złoty jako waluta wschodząca „z grupy euro", będzie tracił wobec dolara, kurs USD/PLN zapewne wzrośnie powyżej 3,80. Co do obligacji, na świecie widać poszukiwanie rentowności, o którą coraz trudniej. To są okoliczności, w których polskie obligacje z pewnością mogą sobie dobrze radzić.

Kamil Maliszewski, analityk walutowy, DM mBank

Decyzja EBC powinna mieć w średnim terminie zdecydowanie pozytywny wpływ na kurs złotego wobec euro, co można było zobaczyć już w pierwszej reakcji rynku. Ma także szansę pomóc w dalszym spadku rentowności polskich obligacji oraz wzmocnić giełdowe indeksy, które powinny podążyć w ślad za giełdą niemiecką. Skala zakupów jest większa, niż oczekiwano, a wartość programu ma wynieść powyżej 1 bln euro, co powinno pozwolić na realizację głównego celu EBC, czyli obniżki rentowności obligacji krajów południowej Europy. Można przyjąć, że jeśli nie pojawią się zagrożenia geopolityczne, to tegoroczny szczyt na parze EURPLN powinniśmy mieć już za sobą i w kolejnych tygodniach należy oczekiwać powrotu w stronę 4,20, i to niezależnie od decyzji RPP o obniżce stóp.

Roxana Hulea, strateg ds. rynków wschodzących, Societe Generale, Londyn

Decyzja EBC przygotowała grunt pod krótkookresowe zwyżki cen aktywów na rynkach wschodzących, szczególnie Europy Środkowo-Wschodniej. Najwyraźniej powinno to być widoczne na rynku obligacji państw tego regionu, bo np. polskie papiery skarbowe można traktować jako poszerzenie rynku papierów państw z obrzeży eurolandu. Wydaje mi się, że decyzja EBC weźmie górę nad – wyolbrzymionymi – obawami o stabilność finansową Polski i wzmocni oczekiwania na obniżkę stóp procentowych przez RPP. Na poziomie 4,30 zł kurs euro wydaje się z technicznego punktu widzenia wygórowany. Posunięcie EBC w połączeniu ze stopniowym uświadamianiem sobie przez inwestorów, że wpływ umocnienia franka na polską gospodarkę będzie niewielki, powinno wesprzeć złotego.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?