– W końcówce ubiegłego roku na spadku jej ceny tracił gdański koncern, gdyż w jego wyniku EBITDA stosunkowo duży udział ma wydobycie. Z kolei PKN Orlen, który dużo ropy zużywa na własne potrzeby, mniej płacił za dostawy, istotnie ograniczając swoje koszty – mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Dodaje, że jeśli kurs surowca będzie nadal rósł, tracić może PKN Orlen, a zyskiwać Lotos.
Jego zdaniem zmiany kursu ropy nie mają w średnim terminie znaczącego wpływu na poziom marż uzyskiwanych przez koncerny na sprzedaży detalicznej paliw. – Konkurencja pomiędzy poszczególnymi stacjami jest bardzo duża. W efekcie marże na sprzedaży paliw rzadko utrzymują się na wysokim poziomie dłużej niż tydzień, dwa – twierdzi Pado. Z drugiej strony przy niskich obecnie cenach paliw koncerny mają stosunkowo dużą łatwość przerzucania wyższych kosztów zakupu ropy na finalną cenę paliw. Presja na marże mocno wzrośnie, gdy olej napędowy i benzyna zaczną kosztować powyżej 5 zł, gdyż konsumenci mogą wówczas zacząć ograniczać zakupy.
Przedstawiciele niektórych spółek uważają, że dla ich działalności ważniejsza niż kierunek zmiany kursu ropy jest jego stabilizacja. To pozwala lepiej planować bieżącą i przyszłą działalność oraz inwestycje. Kilka dni temu takie stanowisko zajął m.in. Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. W długim terminie dla koncernu istotne znaczenie ma jednak i cena, gdyż decyduje o opłacalności nowych projektów wydobywczych. Tak jest chociażby ze złożem B8 znajdującym się pod dnem Bałtyku. Wszak im wyższa będzie cena surowca, tym więcej koncern zarobi na jego pozyskiwaniu. Ostatnio Grupa Lotos dokonała takich zmian w projekcie, by był opłacalny przy kursie nawet nieco niższym niż 50 USD za baryłkę. Trzeba też pamiętać, że koncern już eksploatuje złoża w Polsce, Norwegii i na Litwie. Tym samym każdy wzrost kursu ropy szybko znajduje odzwierciedlenie w przychodach z wydobycia.
Podobnie jest w przypadku Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, spółki, która dziś pozyskuje najwięcej surowca spośród polskich firm. Stosunkowo duże wydobycie prowadzi zarówno w Polsce, jak i Norwegii. Również inne firmy specjalizujące się w eksploatacji złóż ropy mogą szybko zyskiwać na wartości. Chodzi m.in. o działalność prowadzoną przez Serinus Energy w Tunezji, Exillon Energy w Rosji oraz węgierski koncern MOL, który niewątpliwie jest najbardziej aktywny w obszarze poszukiwań i wydobycia spośród wszystkich firm notowanych na GPW.
– Wzrost cen ropy może mieć istotny wpływ na wzrost kosztów, a w konsekwencji i na wyniki firm nabywających duże ilości produktów ropopochodnych. Chodzi m.in. o firmy zajmujące się produkcją chemii budowlanej (Selena), przetwórstwem tworzyw sztucznych (Ergis, Suwary), budową asfaltowych dróg (Budimex) oraz świadczących usługi transportowe – zauważa Pado.