Przez ostatnie 12 miesięcy WIG zyskał około 1 proc. Dużo korzystniej dla Polaków było lokować w tym czasie pieniądze na zagranicznych giełdach, zwłaszcza że trendy na rynku walutowym pozwalały im zarobić więcej dzięki osłabieniu złotego wobec niektórych walut, np. wobec dolara. Nowojorski indeks S&P 500 denominowany w dolarach zyskał w ciągu ostatnich 12 miesięcy nieco ponad 5 proc., ale licząc w złotych, wzrósł o ponad 30 proc. Hang Seng, czyli główny indeks giełdy w Hongkongu, przez rok lekko spadł, ale licząc w złotych, dał zarobić ponad 30 proc. Tokijski Nikkei 225 zyskał w tym czasie, licząc w jenach, 29 proc., ale w złotych 38 proc.
– Nawet inwestycja w główny indeks brytyjskiej giełdy – FTSE100, który przez ostatnie 12 miesięcy stracił 5 proc., uwzględniając osłabienie złotego o 14 proc. – przyniosłaby 9 proc. zysku. Tym samym analiza atrakcyjności rynków zagranicznych w dużej mierze skupiać się powinna również na analizie perspektyw dla notowań złotego wobec zagranicznych walut, a dokładniej na skali oczekiwanego osłabienia polskiej waluty – mówi „Parkietowi" Szymon Zajkowski, analityk Domu Maklerskiego mBanku.
Ryzykowna waluta
By odpowiedzieć na pytanie, które zagraniczne rynki akcji będą w nadchodzących miesiącach najbardziej atrakcyjne dla Polaków, trzeba więc najpierw wiedzieć, jak będzie się zachowywał kurs złotego. Obecnie większość analityków spodziewa się osłabienia naszej waluty wobec dolara. Średnia prognoz zebrana przez agencję Bloomberga wskazuje, że na koniec 2015 r. za 1 USD będzie się płacić 3,92 zł, gdy w połowie zeszłego tygodnia za 1 dolara płacono 3,76 zł. Najbardziej „byczo" nastawieni do złotego są analitycy Cinkciarz.pl, którzy spodziewają się na koniec roku 3,44 zł za 1 dolara oraz RBC Capital Markets prognozujący 3,56 zł za 1 USD. Najbardziej „niedźwiedzie" prognozy mają analitycy Bank of Tokyo-Mitsubishi i Jyske Banku – oba zespoły spodziewają się, że będziemy płacili na koniec czwartego kwartału 4,20 zł za dolara. Dolarowi od dłuższego czasu analitycy wróżą umocnienie, gdyż amerykańska Rezerwa Federalna ma w tym roku podnieść stopy procentowe. Prognoza kursu złotego do euro i do franka szwajcarskiego jest nieco trudniejsza, ale kryzys w Grecji może jeszcze przez wiele tygodni bić w unijną walutę, która i tak słabła wobec dolara w związku z ilościowym luzowaniem polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny. Frank szwajcarski zwykle zyskuje na wartości, gdy jest popyt na aktywa z „bezpiecznej przystani", a na to może się zanosić w związku z ewentualnym Grexitem. Na porzuceniu przez Szwajcarski Bank Narodowy na początku roku obrony kursu franka do euro można było już przyzwoicie zarobić na rynku akcji. SMI, czyli główny indeks szwajcarskiej giełdy liczony w złotych, zyskał przez ostatnie 12 miesięcy 22 proc.
Teoretycznie na korzyść złotego w drugiej połowie 2015 r. powinno działać to, że wzrost gospodarczy w Polsce jest wciąż stosunkowo szybki, a stopy procentowe relatywnie wysokie na tle reszty Europy, a także to, że EBC osłabia euro, realizując program QE. Gdyby pojawiły się oznaki, że amerykański Fed będzie zwlekał z podwyżką stóp, to również będzie korzystne dla polskiej waluty. Nad rynkiem wciąż unosi się jednak widmo Grexitu odstraszające inwestorów od bardziej ryzykownych aktywów. Gdyby jeszcze Fed zdecydował się na podwyżkę stóp we wrześniu, waluty z rynków wschodzących mocno by to odczuły. – Jeśli rzeczywiście doszłoby do takiej sytuacji, oznaczałoby to odpływ aktywów z rynków wschodzących i osłabienie tamtejszych walut. Z dużym prawdopodobieństwem sytuacja ta wpłynęłaby także na osłabienie złotego, aczkolwiek nie tak wyraźnie jak w stosunku do innych walut z rynków wschodzących – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Miroslav Novak, analityk Akcenty, instytucji płatniczej obsługującej transakcje walutowe dla firm.
Do polskiej waluty i akcji może zniechęcać inwestorów również ryzyko polityczne, choć może się ono okazać nie tak silnym czynnikiem, jak się spodziewano. – Wygrana głównej partii opozycyjnej PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych może doprowadzić do odpływu kapitału zagranicznego z Polski. Jest to często używany argument przeciwko złotemu. My się jednak spodziewamy, że negatywna reakcja na ewentualne zwycięstwo PiS będzie miała ograniczony zasięg – wskazuje Novak.