Kupując we wtórnych emisjach akcje, często można zarobić

Inwestorzy najczęściej negatywnie reagują na informacje o wtórnych emisjach akcji. Jak zachowują się kursy takich emitentów? W większości przypadków po ofercie rosną.

Publikacja: 21.05.2016 14:00

Kupując we wtórnych emisjach akcje, często można zarobić

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński

Wtórne emisje akcji zazwyczaj są negatywnie odbierane przez rynek. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Po zapowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego o możliwej emisji nowych akcji JSW kurs w ciągu jednaj sesji spadł o ponad 13 proc. Akcjonariusze Alior Banku również negatywnie zareagowali na podanie ceny akcji w nowej emisji. Patrząc na historyczne wtórne emisje akcji, nie ma jednak reguły. Spora część ofert publicznych przeprowadzonych w ostatnich latach pozwoliła jednak zarobić. Emisje akcji rozważa obecnie m.in. Braster, Mercator Medical, Enel-Med czy Ferrum.

Duże emisje w Alior Banku i JSW

Głównym powodem, dla którego inwestorzy negatywnie reagują na informacje o emisjach akcji, jest rozwodnienie kapitału. Przed tym inwestorów chroni jednak prawo poboru, które daje możliwość zachowania takiego samego udziału w spółce. W razie braku chęci brania udziału w emisji inwestorzy mogą sprzedać swoje prawa poboru. Właśnie z tego typu emisją mamy do czynienia w przypadku Alior Banku, który chce sprzedać 56,6 mln akcji po 38,9 zł za sztukę. Maksymalna wartość oferty banku wyniesie 2,2 mld brutto. Inwestorzy mogą zapisywać się na akcje kredytodawcy od 25 maja do 1 czerwca. Dla większości analityków zaskoczeniem było ponad 40-proc. dyskonto ceny emisyjnej względem ceny rynkowej.

– Cena jest atrakcyjna i gwarantuje powodzenie emisji. Mały kłopot ma akcjonariusz, który musi albo wyłożyć pieniądze na nowe akcje, albo sprzedać prawo poboru i ponieść przy tym koszty prowizji. Gdyby cena była zbliżona do ceny giełdowej, tego problemu by nie było, ale oferta mogłaby zakończyć się niepowodzeniem. A tak – będzie sukces, cena emisyjna to gwarantuje – mówi Marcin Materna, szef działu analiz w Millennium DM. Jak twierdzi, oferta jest logicznym krokiem, a przejęcie BPH może okazać się korzystne dla akcjonariuszy. W podobnym tonie wypowiada się Marcin Gątarz, szef działu analiz Pekao Investment Banking. – Skala dyskonta w emisji Alior Banku jest pewnym zaskoczeniem, ale w związku z tym, że jest to oferta z prawem poboru, ten czynnik nie ma istotnego znaczenia fundamentalnego. Oferta akcji Alior Banku powinna zakończyć się sukcesem – zaznacza.

O ile emisja akcji w celu pozyskania pieniędzy na rozwój, ekspansję zagraniczną jest często ze zrozumieniem odbierana przez analityków i fundusze inwestycyjne, o tyle wykorzystanie pieniędzy na spłatę długów lub restrukturyzację działalności już niekoniecznie. Z tego względu bardziej zaniepokojeni powinni być posiadacze akcji JSW. Inwestorzy, którzy kupili walory spółki w IPO w lipcu 2011 r. i trzymają je do teraz, są stratni około 87 proc. Co więcej, Skarb Państwa (główny akcjonariusz spółki, ma 55 proc. akcji) poważnie rozważa emisję akcji z prawem poboru.

– Po wypowiedziach ministra Tchórzewskiego możemy wnioskować, że ze sprzedaży Spółki Energetycznej Jastrzębie oraz pakietów akcji w koksowniach JSW pozyska około 1 mld zł. Pieniądze te na jakiś czas zaspokoją potrzeby gotówkowe firmy, jednak wydaje się, że do utrzymania produkcji na obecnym poziomie w długim terminie będą potrzebne inwestycje. Trzeba pamiętać, że branża ta jest bardzo kapitałochłonna – mówi Gątarz.

Obecna kapitalizacja JSW wynosi 1,7 mld zł. Na inwestycje potrzeba zapewne kilkaset tysięcy złotych. Inwestorzy powinni liczyć się ze znacznym rozwodnieniem akcji. – Przy obecnym kursie (około 15 zł – red.) wydaje się, że rozwodnienie kapitału byłoby wyraźne. Mogłoby to negatywnie wpłynąć na kurs akcji. Dodatkowa emisja nie jest jednak przesądzona i wydaje się, że doszłaby ona do skutku najwcześniej za kilka miesięcy – zaznacza Gątarz. Logicznym posunięciem rządu może być poczekanie na poprawę sytuacji na rynku węgla. Zdaniem ministra energetyki Krzysztofa Tchórzewskiego emisja akcji JSW mogłaby dojść do skutku na przełomie tego i przyszłego roku. – Moim zdaniem istotny wzrost cen węgla nie nastąpi w najbliższych dwóch, trzech kwartałach – mówi szef działu analiz Pekao Investment Banking.

Trudno doszukać się reguł

Większość z wtórnych emisji akcji, które zostały przeprowadzone w ostatnich latach, dała zarobić. W listopadzie 2014 r. Lotos wyemitował 55 mln akcji po 18,1 zł za sztukę. Od tamtej pory akcje pozwoliły zarobić około 70 proc. Solidnie zarobili również inwestorzy, którzy wzięli udział w emisjach akcji Mabionu. Wiosną 2013 r. w ofercie publicznej, towarzyszącej przejściu na GPW, Mabion wyemitował 2,6 mln akcji po 15 zł, pozyskując 39 mln zł. Rok później biotechnologiczna spółka w dwóch transzach w ofercie prywatnej wyemitowała łącznie 1,3 mln akcji po 41 zł za sztukę. W październiku spółka w drodze oferty prywatnej wypuściła na rynek 360 tys. akcji po 47 zł każda. Obecnie walory Mabionu kosztują około 81 zł.

Pod koniec września ubiegłego roku również deweloper GTC wyemitował akcje o wartości prawie 600 mln zł. Emisja została przeprowadzona po 5,47 zł. Inwestorzy, którzy posiadają akcje do teraz mogą cieszyć się z około 25-proc. stopy zwrotu. Ze swojej inwestycji zadowoleni mogą być równie inwestorzy, którzy kupili w ofercie publicznej w lutym ubiegłego roku akcje Bloober Team, producenta gier notowanego na rynku NewConnect. Cena emisyjna wynosiła 24 zł, podczas gdy obecnie akcje wyceniane są na 43 zł. Na niewielkim plusie są inwestorzy Brastera, który pracuje nad urządzeniem do badania piersi. W maju ubiegłego roku spółka wyemitowała akcje w ofercie publicznej po 15 zł. Należy jednak pamiętać, że w lutym tego roku walory kosztowały nawet niecałe 11 zł. Pod koniec 2012 r. Cormay wyemitował w ofercie prywatnej akcje po 12,2 zł, cenie wyraźnie niższej od ówczesnej rynkowej w okolicach 15 zł, co w połączeniu z brakiem lock-upu na nowy pakiet przyczyniło się do sporej podaży. Pod koniec sierpnia 2015 r. spółka w ramach oferty publicznej sprzedała swoje akcje po 1,5 zł. Obecnie na rynku walory producenta odczynników diagnostycznych kosztują 2,27 zł. Inwestorów rozczarował m.in. Integer.pl, który w prywatnej ofercie sprzedał akcje w połowie 2013 r. po 250 zł, ale obecny kurs wynosi 50 zł. Potężną przecenę zaliczyły też akcje ukraińskiej spółki KDM Shipping. Cena emisyjna wynosiła 30 zł, podczas gdy teraz akcje kosztują 2,4 zł.

[email protected]

Opinie

Sobiesław Kozłowski, analityk, Raiffeisen Brokers

Wtórne oferty publiczne (SPO) to interesująca odmiana oferty publicznej. Co do zasady im mniejsze ryzyko, tym niższa premia za ryzyko, więc krótkoterminowy wynik na SPO zwykle jest mniej spektakularny niż przy IPO. Przy czym diabeł tkwi w szczegółach. Generalnie wtórną ofertę publiczną można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy rodzaj to taki, w którym notowana już spółka emituje nowe akcje w celu pozyskania kapitału na inwestycje, i ta forma jest korzystniej oceniana przez inwestorów preferujących wzrost. Drugi rodzaj SPO to sprzedaż akcji przez dotychczasowego znaczącego lub grupę znaczących akcjonariuszy i w przypadku tej formy inwestorzy zazwyczaj oczekują dyskonta wobec dotychczasowego kursu oraz polityki dywidendowej. Wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, gdy dotychczasowi znaczący akcjonariusze sprzedają akcje inwestorowi pretendującemu do miana inwestora strategicznego lub inwestora posiadającego know-how, zwiększającego szanse na zdynamizowanie biznesu i wygenerowanie wartości dodanej. Każdy przypadek jest indywidualny i zależy od ocen perspektyw czy strategii inwestycyjnej. Inwestorom zazwyczaj łatwiej kupić akcje w ramach SPO z przekonaniem o możliwej poprawie wyników poprzez inwestycje lub nadzieją na stabilną politykę dywidendową. Natomiast SPO polegająca na sprzedaży akcji przez dotychczasowych akcjonariuszy jest klasyczną sytuacją na oczekiwanie dyskonta wobec aktualnych notowań. MKT

Adrian Apanel, zarządzający, MM Prime TFI

Wtórne emisje akcji nierzadko okazywały się sukcesem dla obu stron – spółki oraz inwestora. Wśród inwestorów giełdowych panuje jednak negatywne nastawienie do kolejnych emisji. Wielu z nich wskazuje na możliwość rozwodnienia akcjonariatu. Jednak w przypadku emisji z zachowaniem prawa poboru interesy obecnych akcjonariuszy są zabezpieczone. Instrument, który otrzymują, może zostać wykorzystany do objęcia akcji bądź sprzedany jako samodzielny papier wartościowy. Należy pamiętać, że po ustaleniu prawa poboru jego wartość jest odliczana od kursu akcji. Niemniej jednak kwestie te dotyczą krótkiego okresu. W długim terminie do nowej emisji należy podejść jak do każdej decyzji inwestycyjnej. Podstawę stanowi analiza fundamentalna. Kluczowym pytaniem jest, na co spółka przeznaczy pozyskane środki. Preferowana odpowiedź to: na dalszy rozwój, inwestycje, akwizycja. Nieco mniej łaskawie spogląda się na spółki, które za środki z nowej emisji deklarują restrukturyzację, spłatę zadłużenia. Najgorzej jednak, jeżeli celem nowej emisji jest utrzymanie płynności lub finansowanie działalności operacyjnej. Nie można także zapomnieć o analizie makroekonomicznej, branżowej i finansowej. Wkrótce będziemy świadkami emisji akcji przez Alior Bank. Pozyskane środki zostaną przeznaczone na zakup banku BPH. Zapowiedź akwizycji została pozytywnie odebrana przez analityków. MKT

Analizy rynkowe
Rekordy indeksów z cłami Trumpa w tle. Na ile jeszcze starczy paliwa?
Analizy rynkowe
Finansowanie magazynów energii wciąż ryzykowne dla banków
Analizy rynkowe
Creotech, Scanway i inni. Czyli polskie spółki przed kosmiczną szansą
Analizy rynkowe
Ameryka nie została obsypana porozumieniami handlowymi
Analizy rynkowe
Giełdy wchodzą z optymizmem w kolejne półrocze
Analizy rynkowe
W mijającym półroczu posiadacze krajowych akcji mogli dużo zarobić