WIG20 to najsłabsze ogniwo warszawskiej giełdy w tym roku. Podczas gdy akcje średnich i małych spółek po trzech kwartałach należą do najlepszych klas aktywów, to indeks blue chips szoruje po dnie. Czy to się może zmienić? Jakie są argumenty za i przeciw? Przeanalizujmy kilka czynników.
Rekordowe zaległości wobec rynków wschodzących
Już w ubiegłym roku WIG20 raził słabością, ale wówczas winę można było w dużym stopniu zrzucić na szeroko pojęte rynki wschodzące. Indeks MSCI Emerging Markets też był w niełasce, co wynikało zarówno z dyskontowania oczekiwanych podwyżek stóp procentowych w USA, jak i obaw przed niekontrolowanym hamowaniem chińskiej gospodarki. WIG20 spadał, bo „musiał" wedle korelacji z rynkami wschodzącymi, do których Polska jest cały czas zaliczana (okresowo szkodziły mu też obawy przed pomysłami polityków).
W tym roku jest jednak zupełnie inaczej. MSCI EM konsekwentnie wspina się na coraz wyższe pułapy. To efekt nie tylko ustąpienia obaw, ale też dużo niższych niż np. na Wall Street wycen akcji. Sęk w tym, że WIG20 bardzo się tym razem ociąga w podążaniu w ślad za tym benchmarkiem.
Nie zastanawiając się na razie nad przyczynami (o czym będzie mowa później), można zakładać, że te rekordowe zaległości wobec EM będą przejściowe i muszą prędzej czy później zniknąć. W scenariuszu optymistycznym czeka nas nagłe i nieoczekiwane „cudowne uzdrowienie" krajowego indeksu, a w alternatywnym wariancie – bardzo mocna korekta na rynkach wschodzących.
Blue chips skrajnie słabe także względem krajowych średnich i małych spółek
WIG20 razi słabością również w porównaniu z innymi polskimi indeksami: mWIG40 i sWIG80. Owa słabość nie ogranicza się do bieżącego roku. Aby w pełni zdać sobie sprawę z jej skali, warto rzucić okiem na tzw. wskaźniki siły relatywnej (oblicza się je bardzo prosto – dzieląc wartości WIG20 przez wartości mWIG lub sWIG). Żeby obraz nie wyglądał już całkiem fatalnie, do obliczeń przyjmiemy WIG20 w wersji Total Return (TR), uwzględniającej dywidendy, które w przypadku dużych spółek mają większe znaczenie dla stóp zwrotu niż w przypadku „średniaków", a tym bardziej „maluchów" (z których sporo dywidend w ogóle nie płaci).