Bardzo szybko wiadomość o przygotowaniach do końca QE została zdementowana, jednak rynek pozostał tam, gdzie przesunęła go ta, dość niedorzeczna w tym momencie, pogłoska.
Rentowności obligacji na rynkach bazowych rosły od początku tygodnia, co było związane z lepszymi danymi makro. Jednak dopiero paniczna reakcja na pogłoski o szykowanym wyjściu z programu skupu aktywów doprowadziła do ataku na kluczowy psychologiczny poziom 0 proc. w przypadku dziesięcioletniej obligacji skarbowej rządu Niemiec. Obecnie rynek nadal nie wie, jaki kierunek obrać, i rentowności tego papieru wahają się nieco powyżej 0 proc. Obligacje USA już w piątek odreagowały i zdecydowanie odbiły się od 1,75 proc. dla papierów dziesięcioletnich.
Polski rynek obligacji dość wiernie podążał za rynkami bazowymi, tyle że z betą wyższą od jedności. W piątek polskie dziesięciolatki niebezpiecznie zbliżyły się do 3,1 proc., aby powrócić w poniedziałek w okolice 3,05 proc. Jakby nieco niezależnie od sytuacji na rynku przebiegła aukcja obligacji dwu- i dziesięcioletnich, które MF sprzedało bez problemów, aczkolwiek nie udało się znaleźć chętnych na pełną ofertę na aukcji dodatkowej. Aukcja była o tyle nietypowa, że oferowano nową obligację dziesięcioletnią, która jest mało płynna i ma wysokie dyskonto cenowe do aktualnego benchmarku.