Oprocentowanie kredytów jeszcze nie wzrośnie

Bez podwyżki stóp procentowych banki nie mają co liczyć na zwiększenie oprocentowania kredytów. Popyt wciąż jest zbyt słaby, aby podnosić marże.

Publikacja: 12.03.2017 12:00

Oprocentowanie kredytów jeszcze nie wzrośnie

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, wprowadzane systematycznie od grudnia 2012 r. do marca 2015 r., spowodowały, że koszt kredytu w Polsce spadł do historycznie niskich poziomów. Konkurencja na rynku jest na tyle duża, a popyt na kredyt nie na tyle silny, że tylko w niektórych kategoriach bankom udaje się podnosić oprocentowanie.

Walka o kredyty, nie o depozyty

Od dwóch lat stopy procentowe są stabilne i z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że banki są w stanie sprzedawać nowe kredyty z oprocentowaniem wyższym niż istniejący portfel tylko w hipotekach. W nowej sprzedaży wynosi ono teraz 4,4 proc., tymczasem dla dotychczasowego portfela jest to 3,7 proc. (dane za styczeń). W kredytach konsumpcyjnych oprocentowanie nowej sprzedaży i istniejącego portfela jest prawie równe i wynosi odpowiednio 7,8 proc. i 7,9 proc. Przez większość ostatnich miesięcy nowa sprzedaż jest oprocentowana nawet nieco niżej. Podobnie jest w kredytach dla przedsiębiorstw: nowo sprzedawane mają oprocentowanie wynoszące 3,6 proc., zaś dotychczasowy portfel 3,8 proc.

Zgodnie z zapowiedziami Adama Glapińskiego, prezesa NBP i przewodniczącego RPP, w tym roku nie należy się spodziewać podwyżek stóp procentowych; może do tego dojść najwcześniej w 2018 r. – Raczej nie ma szans, aby bez podwyżki stóp procentowych banki mogły istotnie zwiększać oprocentowanie kredytów. Wskazuje na to porównanie popytu na kredyt z podażą depozytów. Sektor ma dużą nadpłynność, nie ma obecnie banku, który wskazuje, że mógłby udzielać więcej kredytów, ale brakuje mu depozytów – tak jak bywało w przeszłości, kiedy banki walczyły o depozyty. Teraz sytuacja jest odwrotna i banki walczą o sprzedaż kredytów. Spada więc cena depozytów, ale z powodu dużej konkurencji także kredytów. Taki stan rzeczy pewnie jeszcze trochę potrwa – mówi Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku. W 2016 r. depozyty w sektorze urosły o prawie 10 proc., dwukrotnie szybciej niż kredyty.

Także zdaniem Marcina Materny, dyrektora działu analiz w Millennium DM, podwyższanie marż kredytów dla ludności będzie trudne. – Kredyt hipoteczny już teraz ma wysoką marżę, produkt byłby opłacalny i przy niższej. Kredyty konsumpcyjne mają ustawowe ograniczenie, konkurencja na tym rynku jest spora – w krótkim okresie mocno wpływa na wyniki, w dłuższym pojawią się koszty rezerw, ale to dopiero ukaże się za jakiś czas. Popyt na kredyty nie jest specjalnie wysoki, przeszkadza m.in. medialna narracja, że cały czas albo mamy do czynienia z kryzysem, albo kryzys się zbliża wielkimi krokami. Sytuacja na rynku pracy jest niby dobra, ale większość pracowników tego nie odczuwa (poza najmniej zarabiającymi, o których faktycznie jest walka) – wyjaśnia Materna. Wylicza, że do tego dochodzą np. coraz wyższe wymogi dotyczące kredytów hipotecznych przy wzroście dostępności mieszkań na wynajem. – Poza tym coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę, że należy oszczędzać na emerytury, a nie wydawać, więc i decyzja o wzięciu kredytu jest coraz mniej popularna. Do tego doszedł program 500+, który pompuje w gospodarkę 20 mld zł rocznie, co także ogranicza popyta na kredyt – dodaje.

Eksperci Gerda Brokers zauważają, że średnie oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych (7,6 proc.) nie jest tak odległe od maksymalnej dopuszczalnej wysokości odsetek, wynoszącej obecnie 10 proc. (dwukrotność stopy referencyjnej NBP powiększonej o 3,5 punktu procentowego). Tak wysoki poziom średniego oprocentowania ich zdaniem wskazuje, że spora część kredytów udzielana jest po stawce maksymalnej. Oznacza to, że miejsca na ewentualną podwyżkę marż jest bardzo niewiele. Poza tym konkurencja na tym rynku jest spora nie tylko między bankami, ale i z firm pożyczkowych.

W przypadku kredytów hipotecznych widać, że po zwyżkach z przełomu 2015 i 2016 r., poprzedzających wprowadzenie podatku od aktywów, poziom marż ustabilizował się. Banki nie tylko przestały podwyższać marże, ale nawet w końcówce 2016 r. zaczęły wprowadzać oferty promocyjne, które zostały rozszerzone na I kwartał 2017 r. – Teraz nie widać na rynku przesłanek, które jednoznacznie wskazywałyby na to, że banki miałyby zamiar podnosić marże – chcąc zdobyć swój kawałek rynku, będą musiały zachęcić klienta do swojej oferty, a w przypadku kredytów mieszkaniowych najlepszym wabikiem jest oferta cenowa – prognozuje Tomasz Zimka odpowiedzialny za kredyty hipoteczne i ubezpieczenia w ING Banku Śląskim.

Jednocześnie w ostatnich latach z rynku hipotecznego wycofało się lub ograniczyło działalność kilka banków, które na nim wcześniej odgrywały dużą rolę, jak Millennium czy Getin Noble Bank, co zmniejszyło konkurencję i dało bankom nieco miejsca na podwyżki marż.

Na razie daleko do zmiany trendu

Zdaniem Materny można ewentualnie podwyższać marże kredytów dla przedsiębiorstw, ale tylko w segmencie małych i średnich firm, bo te duże znajdą tańsze finansowanie za granicą. – Ale i tutaj, sądząc po inwestycjach, popyt jest raczej umiarkowany. Jedyną możliwością poprawy marży odsetkowej jest zmniejszanie oprocentowania depozytów, co zresztą jest logiczne – spadek zapotrzebowania na kredyt jest równoznaczny ze spadkiem popytu banków na depozyty, więc ograniczanie ich oprocentowanie jest tego skutkiem – wyjaśnia. Dodatkowym problemem jest duża konkurencja wśród banków takich jak Pekao, BZ WBK czy ING BSK o kredyty dla największych firm.

Aby ceny kredytów poszły w górę bez podwyżki stóp, musiałoby się w gospodarce sporo zmienić. – Na przykład musiałby z jakiegoś powodu mocno wzrosnąć popyt na kredyty inwestycyjne lub hipoteczne, na co się raczej nie zanosi. Takie zmiany poza tym zachodzą powoli. Banki mogłyby podnosić ceny kredytów, w razie gdyby np. złoty mocno stracił do euro, bo mają sporo kredytów walutowych, lub w razie spowolnienia gospodarki, ponieważ reagowałyby na rosnące ryzyko biznesowe. Ewentualnym scenariuszem jest wzrost kosztów regulacyjnych, np. podwyższenie podatku od aktywów, wtedy sektor nie miałby wyjścia i musiałby podnosić ceny. Nie są to jednak scenariusze bazowe – dodaje Stolarski.

[email protected]

Opinie

Łukasz Jańczak, analityk, Ipopema Securities

Podnoszenie oprocentowania kredytów przez banki bez wzrostu stóp procentowych będzie trudne. W przypadku hipotek wzrost marży od początku 2016 r. to pochodna głównie wprowadzenia podatku bankowego. Teraz o cenach hipotek będzie decydować gra popytu i podaży. Popyt raczej będzie stabilny, to nie jest bardzo rozgrzany rynek, ale banki będą chciały udzielać tych kredytów, bo to wprawdzie niskodochodowy, ale bezpieczny biznes. W kredytach konsumenckich banki już narzucają najwyższe możliwe z prawem oprocentowanie. Zatem musiałyby wzrosnąć stopy procentowe, aby mogły podnieść ceny tych kredytów. W przypadku korporacji część odnawianych kredytów bankom udawało się w ubiegłym roku sprzedawać z lekko wyższymi marżami, po 50 bps, ale popyt na kredyty korporacyjne był bardzo słaby i skala tego zjawiska była niewielka. Jeśli zgodnie z oczekiwaniami inwestycje w tym roku ruszą, banki będą miały szanse do zwyżki oprocentowania tego typu kredytów. mr

Sobiesław Kozłowski, analityk, Raiffeisen Brokers

Szanse na podwyższanie oprocentowania w kredytach dla przedsiębiorstw mogą się pojawić dopiero w drugim półroczu, pod warunkiem że inwestycje firm przyśpieszą lub zwiększą się napływy środków z UE. Te czynniki powinny zwiększyć popyt na kredyt i dać bankom trochę miejsca do podwyżek. Popyt na kredyty konsumpcyjne z powodu niskiej stopy bezrobocia, wsparcia z programu 500+ i wzrostu funduszu płac może być chwilowo mniejszy, ale jednocześnie może być napędzany przez rosnącą konsumpcję dzięki uzyskaniu wyższej zdolności kredytowej przez klientów, co miałoby pozytywny wpływ na ewentualny wzrost marż. Warto jednak pamiętać, że oprocentowanie kredytów frankowych jest bliskie maksymalnego dopuszczonego przez prawo. W hipotekach popyt jest wspierany przez programy rządowe, ale banki mogą zacząć w większym stopniu emitować listy zastawne i dzięki temu redukować koszt finansowania, co może zmniejszać ich chęć do podwyżki oprocentowania tych kredytów. mr

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?