Na warszawskim parkiecie nie brakuje mocno przecenionych spółek. Część inwestorów, patrząc na wykresy, nie dowierza, że niektóre firmy w ostatnich miesiącach zanotowały kilkudziesięcioprocentową przecenę. A to w połączeniu z atrakcyjnymi wskaźnikami daje poczucie narodzin okazji inwestycyjnej.
Ale czy to na pewno jest „okazja"? A może właśnie obserwowana spółka jest tzw. spadającym nożem? I zakupione walory w kolejnych tygodniach lub miesiącach, nadal będą dynamicznie traciły na wartości? Dlatego zapytaliśmy ekspertów o to, jak odróżnić „okazję", czyli mocno przecenioną spółkę wartą naszego zainteresowania, od „spadającego noża", gdzie ryzyko dalszych spadków jest nadal bardzo duże.
Być jak Warren Buffett
Jakub Menc, zarządzający Skarbiec TFI jest zdania, że warto w tej kwestii odwołać się do inwestycyjnej klasyki i przypomnieć słowa guru z Wall Street. Najlepiej wrócić do fragmentu listu Warrena Buffetta do akcjonariuszy prowadzonego przez niego Berkshire Hathaway z 1989 roku: „O wiele lepiej kupić świetną firmę w dobrej cenie niż dobrą firmę w świetnej cenie...".
– W liście Warren Buffett podaje przykład, gdy kupił spółkę ze znaczącym dyskontem do wartości księgowej, niewykazaną w bilansie wysoką wartością nieruchomości i świetnym zarządem. Czego mogło brakować? Był szczęśliwy, gdy po trzech latach sprzedał ją po cenie zakupu. Problem leżał w słabym biznesie. Zatem szczególną uwagę przy analizie taniejących spółek zwracałbym na ich jakość – podkreśla Jakub Menc.
I tłumaczy, czym jest „jakość spółki": – Buffett w liście do akcjonariuszy z 2017 r. pisze, że kluczowymi cechami, których szuka są (1) trwałe przewagi konkurencyjne; (2) zdolny zarząd; (3) wysoki zwrot z kapitału własnego, potrzebnego do prowadzenia biznesu; (4) możliwości organicznego wzrostu na atrakcyjnym poziomie.