W połowie 2017 roku stratedzy Barclays ogłosili koniec pięcioletniego supercyklu umocnienia dolara względem innych walut. Jakby na przekór tej diagnozie bieżący rok przyniósł renesans dolara. Jego aprecjacja na przestrzeni tego roku okazała się zgodnie z tradycyjnymi korelacjami ciosem dla akcji na rynkach wschodzących (w tym dla polskich akcji) oraz dla złota.
Mimo tej przekornej natury rynków przytoczona przez Barclays koncepcja dolarowego wieloletniego supercyklu pozostaje intrygująca (problematyczny jest natomiast precyzyjny timing). Pokazujemy to na wykresie – kurs dolara, szczególnie względem szerokiego koszyka innych walut, od dekad porusza się w wyraźnym cyklu, który można określić jako spektakularne wzloty i upadki. Ciekawe jest to, że w ostatecznym rozrachunku przejściowe wzloty są potem całkowicie niwelowane i dolar powraca do punktu wyjścia (szczególnie jeśli patrzeć na realne zmiany jego notowań, czyli skorygowane o różnice w inflacji pomiędzy poszczególnymi krajami).
Supercykl przestał sprzyjać dolarowi
Widać, że bieżący rok przyniósł niejako próbę wybronienia się dolara przed wejściem w spadkową fazę cyklu. Jeśli ta koncepcja jest słuszna, to cykliczne siły powinny jednak w końcu wygrać i sprowadzić notowania dolara wyraźnie w dół. Z obecnego lekkiego przewartościowania dolar powinien w perspektywie kilku lat najpierw powrócić do stanu równowagi, a potem stać się dla odmiany niedowartościowany – jeśli wierzyć historycznemu schematowi.
Charakterystyczne jest to, że realny indeks dolarowy mimo tegorocznej aprecjacji nie zdołał powrócić do szczytu cyklu z końca 2016 roku. To potwierdzałoby tezę Barclays o końcu tego cyklu, nawet mimo tegorocznej próby wybronienia się dolara.