Wielka Brytania jest trzecim pod względem obrotów partnerem handlowym Polski, dlatego każde rozwiązanie ograniczające przepływ towarów i usług nie pozostanie bez wpływu na sytuację polskich przedsiębiorców.
– W dalszym ciągu nie znamy ostatecznej formy brexitu, stąd przy analizie potencjalnego wpływu spółki powinny brać pod uwagę każdy, nawet najbardziej czarny scenariusz – ocenia Kamil Hajdamowicz, doradca inwestycyjny w Vienna Life TU na Życie.
Skutki nie tylko bezpośrednie
Część spółek notowanych na warszawskiej giełdzie jest obecna na rynku brytyjskim, prowadząc tam sprzedaż za pośrednictwem spółek zależnych lub lokalnych dystrybutorów. Muszą więc być przygotowane na pewne trudności w wymianie handlowej, co teoretycznie może wpłynąć na ograniczenie skali sprzedaży oraz dodatkowe koszty.
– Trudno oceniać, jak silna będzie zmiana warunków prowadzenia biznesu. Istnieje ryzyko, że spółki będą musiały przechodzić bardziej restrykcyjną procedurę celną, a w skrajnych wypadkach wnioskować o dopuszczenie ich produktu na brytyjski rynek. Obydwa czynniki mogą się wiązać z dodatkowymi kosztami. Niepewność spółki odczuwają już dzisiaj. Część może wstrzymywać się z inwestycjami i nowymi zamówieniami. Widać to w ostatnich danych gospodarczych z Europy Zachodniej, jak również w odczytach krajowego indeksu PMI dla sektora przemysłu – zwraca uwagę Hajdamowicz.
Problemy w większym lub mniejszym stopniu bezpośrednio dotkną eksporterów, wśród których są spółki związane z przemysłem elektromaszynowym, spożywczym czy drzewnym.