Wynik z odsetek, najważniejszy dla banków (stanowi dwie trzecie ich przychodów), urósł o 8,6 proc. Wyniki III kwartału pokazują, że napędza go nie tylko rosnąca akcja kredytowa, ale także – zgodnie z zapowiedziami bankowców sprzed kilku kwartałów – poprawa marży odsetkowej netto. Jej wzrost możliwy jest nie tylko dzięki poprawie struktury portfela kredytów (więcej tych wyżej oprocentowanych, czyli konsumpcyjnych i hipotek złotowych zastępujących spłacane po około 8 proc. rocznie walutowe), ale też obniżce kosztów finansowania (duży napływ depozytów i zwiększenie dominującego już udziału tych bieżących powodują, że banki osiągają najniższe koszty finansowania depozytami w historii). Nadal słaby jest wynik z prowizji (który jest ważny ze względu na to, że nie angażuje kapitału), urósł tylko o 1,5 proc. i w obliczu słabości rynku kapitałowego (słabe przychody z działalności brokerskiej i sprzedaży produktów inwestycyjnych) nikt nie liczy na jego rychłe odbicie. Ważne jest to, że działa efekt dźwigni operacyjnej: łączne przychody (warte po dziewięciu miesiącach 54 mld zł) urosły o ponad 8 proc., czyli znacznie szybciej niż koszty działania (27 mld zł), które wzrosły o 2,3 proc. W samym wrześniu zysk sektora wyniósł 1,27 mld zł, czyli urósł o 9,7 proc. Gdyby w październiku, listopadzie i grudniu udało się osiągnąć taki sam wynik, w całym roku sektor miałby blisko 15,7 mld zł zysku, o 18 proc. więcej niż w 2018 r. To jednak mało realne, głównie ze względu na oczekiwane dodatkowe rezerwy na hipoteki walutowe (więcej o tym w tekście powyżej). MR