Wskaźnik PMI, który mierzy tempo rozwoju gospodarki na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, utrzymał się w grudniu w strefie euro na listopadowym poziomie 50,6 pkt – obliczyła wstępnie firma IHS Markit. To wynik bliski oczekiwań ekonomistów, ale mimo to rozczarowujący. Po tym jak we wrześniu PMI znalazł się na poziomie najniższym od 2013 r., gdy strefa euro tkwiła w recesji związanej z kryzysem fiskalnym, wskaźnik ten ustabilizował się na poziomie zgodnym z niemrawym tempem wzrostu gospodarczego, graniczącym ze stagnacją. Tymczasem ostatnie dane z Chin i USA dawały nadzieję, że w strefie euro rozpocznie się wkrótce ożywienie.
Krucha stabilizacja
„Wstępny odczyt zbiorczego PMI dla strefy euro jest zgodny ze wzrostem PKB w tempie 0,1 proc. kwartał do kwartału" – ocenił w komentarzu do poniedziałkowych danych IHS Markit Andrew Kenningham, główny ekonomista ds. strefy euro w firmie analitycznej Capital Economics. W III kwartale PKB strefy euro zwiększył się o 0,2 proc., tak samo jak w poprzednich trzech miesiącach.
Stabilizacja zbiorczego PMI to wypadkowa spadku tego wskaźnika w przemyśle przetwórczym do 45,9 pkt z 46,9 pkt w listopadzie oraz jego wzrostu w usługach do 52,4 pkt z 51,9 pkt miesiąc wcześniej.
PMI w przemyśle strefy euro utrzymuje się poniżej 50 pkt nieprzerwanie od lutego. Takie odczyty oznaczają, że aktywność w tym sektorze maleje w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy to miara tempa, w jakim to pogorszenie następuje. Grudniowy odczyt nie pozostawia więc wątpliwości, że europejski przemysł jest w recesji.
Jej epicentrum są Niemcy, najważniejszy odbiorca polskiego eksportu. Nad Renem przemysłowy PMI zmalał w grudniu do 43,4 pkt z 44,1 pkt w listopadzie. Pozostał więc w pobliżu poziomu z września, gdy był najniżej od dekady, czyli globalnego kryzysu. Ekonomiści spodziewali się przeciętnie odbicia tego wskaźnika do 44,5 pkt m.in. dlatego, że ostatnie dane sugerowały poprawę koniunktury w Chinach (w poniedziałek okazało się, że w ślad za zwyżkami PMI w chińskim przemyśle idzie tamtejsza produkcja, która w listopadzie wzrosła o 6,2 proc. rok do roku, najbardziej od czerwca). Tymczasem to właśnie osłabienie popytu w Państwie Środka jest jedną z przyczyn kłopotów niemieckich firm przemysłowych.