W czwartek znów obserwowaliśmy zwyżki rentowności polskich papierów skarbowych. Już w środę została przebita bariera 3 proc. w przypadku obligacji dziesięcioletnich, których oprocentowanie w czwartek po południu rosło już do 3,29 proc. (w połowie września było to około 2 proc., a na początku tego roku nawet poniżej 1,25 proc.). Ostatnio takie poziomy obserwowaliśmy w 2018 r.
Pułap 3 proc. został przełamany już także na papierach trzyletnich czy pięcioletnich. Rentowność obligacji jednorocznych sięgała zaś 2,25 proc. Jednocześnie indeks polskich obligacji – Treasury BondSpot Poland – od początku tego roku stracił 7,5 proc., cofając się do wyceny z połowy 2019 r. Przypomnijmy, że od czasu jego powstania nie było roku, w którym indeks ten zanotowałby spadek.
Kolejny wzrost rentowności pogłębia przecenę funduszy dłużnych. W grupie portfeli skarbowych długoterminowych już pojawiają się ponad 10-proc. spadki od początku roku, natomiast przeciętny wynik przekracza 7 proc. pod kreską. Oznacza to powrót wycen do pułapów z połowy 2019 r. Fundusze dłużne uniwersalne średnio tracą około 5 proc. po blisko 11 miesiącach tego roku. Portfele obligacji skarbowych o krótszym okresie zapadalności, czyli teoretycznie najbezpieczniejsze rozwiązania, średnio są ponad 2,4 proc. pod kreską. Niestety, wyniki te będą jeszcze słabsze, ponieważ jednostki wyceniane są z dwudniowym opóźnieniem.
– Listopadowe posiedzenie RPP i kolejna podwyżka stóp procentowych nie uspokoiły inwestorów, a kryzys komunikacyjny NBP z rynkiem wydaje się coraz mocniej narastać. Niepewność dotycząca skali kolejnych ruchów RPP wzmaga zmienność na rynku obligacji, co widoczne jest przede wszystkim na krótkim końcu krzywej rentowności. Co więcej, zachowanie polskich papierów oderwało się w ostatnim czasie od wydarzeń na rynkach bazowych – zauważa Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI. W Stanach Zjednoczonych rentowności dziesięciolatek oscylują w ostatnich tygodniach między 1,45 a 1,7 proc.