Izba Gmin odrzuciła w poniedziałek po raz drugi wniosek premiera Johnsona w sprawie przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu ponadpartyjna grupa parlamentarzystów sprzeciwiających się bezumownej opcji brexitu przejęła kontrolę nad obradami Izby Gmin, co dało parlamentowi zielone światło do przyjęcia ustawy blokującej scenariusz opuszczenia Unii Europejskiej bez umowy oraz przesunięcia terminu brexitu do 31 stycznia 2020 r. W obliczu utraty większości w parlamencie brytyjski premier zapowiedział wówczas złożenie wniosku o wcześniejsze wybory. Należy jednak zauważyć, że poparcie takiego wniosku wymagało uzyskania większości 2/3 głosów, co już od początku wydawało się być mało prawdopodobne. Partia Pracy, która przez miesiące mówiła o potrzebie przedterminowych wyborów, zrobiła wszystko, by do nich nie doszło, licząc na to, że sytuacja będzie prowadziła do dalszego pogrążania się konserwatystów.

Tymczasem prace parlamentu brytyjskiego zostały zawieszone do 14 października. Mimo że przyjęta ustawa zobowiązuje rząd do złożenia wniosku o przedłużenie terminu brexitu w sytuacji braku nowej umowy, Johnson twardo podtrzymuje wcześniejsze deklaracje o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii pod koniec października. Najbliższy miesiąc zapowiada się zatem dla brytyjskiego premiera wyjątkowo pracowicie. Najcieplej przyjętym przez rynek scenariuszem byłoby wypracowanie nowej koncepcji porozumienia, co – zważywszy na osłabioną brakiem poparcia parlamentu pozycję Johnsona – będzie arcytrudnym zadaniem. Negatywny scenariusz zakłada natomiast znalezienie ewentualnych możliwości obejścia przyjętych w ostatnim czasie ustaw, celem doprowadzenia do brexitu za wszelką cenę, który potencjalnie mógłby przybrać formę twardego brexitu.

Okazuje się, że zniesmaczony bałaganem w brytyjskiej polityce jest już nawet sam spiker Izby Gmin John Bercow, który po 10 latach pełnienia funkcji zapowiedział rezygnację, która wejdzie w życie wraz z dniem wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej lub w dniu nowych wyborów.

Permanentne osłabianie pozycji Johnsona prowadzi do spadku prawdopodobieństwa bezumownego brexitu, co z kolei jest dobrą wiadomością dla funta. Kurs GBP/USD umocnił się od sierpniowych dołków już o ponad 2 proc. Przyszłość Wielkiej Brytanii wciąż jednak pozostaje wielką niewiadomą, dlatego też jednoznaczna zmiana trendu notowań brytyjskiej waluty nie powinna być na chwilę obecną scenariuszem bazowym. ¶

Patryk Pyka analityk zespołu usług i analiz rynkowych, DI Xelion