Po tąpnięciu o ok. 35 proc. od szczytów z lutego, kolejne trzy sesje Dow Jones były najlepsze od 1933 r., a łączny wzrost wyniósł ponad 20 proc. Tyle żonglowania statystykami, szczególnie gdy wszystko inne krzyczy, że awersja do ryzyka nie zniknęła.

Co takiego odmieniło się w minionym tygodniu, że rynek akcji zdołał wyciągnąć się z otchłani? Najbardziej przekonujące jest stwierdzenie, że interwencje czołowych banków centralnych w końcu zaczęły odnosić skutek. Bezprecedensowa decyzja Fedu o nielimitowanym skupie aktywów była najsilniejszą formą „whatever it takes", jaką dotychczas mogliśmy zobaczyć. Jednak ważniejszym elementem podjętych działań było udostępnienie swapów walutowych innym bankom centralnym w celu zniwelowania napięć związanych z masowym poszukiwaniem płynności w dolarze. Popyt na walutę USA nigdy nie był tak silny, ale też poziomy wyemitowanego długu nigdy wcześniej nie były tak wysokie, co w dużej mierze było źródłem ostatnich zawirowań. Według danych Institute of International Finance pożyczkobiorcy z rynków wschodzących nagromadzili 8,3 bln USD długu w twardej walucie, z czego większość została wyemitowana w dolarze. Gdy obecny kryzys uderzył w globalny świat finansów i waluty emerging markets zaczęły mocniej tracić, ten dług zaczął być coraz trudniejszy do spłacania. Zaczął się wyścig o zgromadzenie jak najwięcej dolarów jak najszybciej. Gdyby nie reakcja Fedu, spirala ucieczki do dolara rozkręcałaby się dalej.

Nie powinno zatem dziwić, że ostatnie dwa tygodnie to okresy największego umocnienia i osłabienia dolara od czasu globalnego kryzysu finansowego. I ten „efekt jo-jo" może dawać złudne przekonanie, że na rynki wraca stabilizacja. Niesłusznie. Panika rynkowa opiera się na trzech filarach: płynnościowym, ekonomicznym i biologicznym. Fed i pozostałe banki centralne łamią pierwszy. Pomagają też nadkruszyć drugi, choć główna rola tutaj należy do polityki fiskalnej, choć recesji nie uda się uniknąć. Ale trzecia noga – ekspansja Covid-19 – wciąż pozostaje nienaruszona, a nawet zdaje się twardnieć. Jeszcze nie widzieliśmy szczytu przyrostu zachorowań w Europie i USA, stąd nie można wyznaczyć momentu dla restartu aktywności gospodarczej.

Znaczenie dolara jako bezpiecznej przystani może ponownie być w cenie, nawet jeśli Fed gwarantuje płynność. Fałszywe rajdy są cechą charakterystyczną rynku niedźwiedzia i ostatnio właśnie z takim mogliśmy mieć do czynienia.¶