Dr Adam Marszk: Błędne koło na rynku ETF-ów

#PROSTOZPARKIETU. Oferta funduszy indeksowych jest za wąska dla wyrafinowanych inwestorów - uważa dr Adam Marszk z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej

Publikacja: 22.09.2021 17:41

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był dr Adam Marszk z Wydziału

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był dr Adam Marszk z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej.

Foto: parkiet.com

Firma eToro przeprowadziła niedawno ankietę wśród inwestorów indywidualnych w 12 krajach. Pytała m.in. o to, czy posiadają w swoim portfelu fundusze ETF. W Polsce pozytywnej odpowiedzi udzieliło tylko 13,4 proc. badanych, najmniej ze wszystkich branych pod uwagę państw. Dla porównania takie fundusze posiada 38 proc. inwestorów w USA oraz 37 proc. w Niemczech. Z czego wynika to, że w Polsce ETF-y nie upowszechniły się tak jak na innych rynkach?

Pierwszą przyczyną jest krótka historia polskiego rynku ETF-ów. Pojawiły się około 2010 r., znacznie później niż w USA czy Kanadzie, która była pod tym względem pierwsza. Drugą przyczyną, na którą wskazują nasze badania prowadzone na Politechnice Gdańskiej, jest niższa wiedza polskich inwestorów o ETF-ach i korzyściach, które oferują relatywnie do klasycznych funduszy inwestycyjnych. Potwierdzeniem są badania, które pan przywołał. Mamy więc sporo do zrobienia w zakresie edukacji tych osób, które mogłyby potencjalnie w fundusze ETF inwestować. Poza tym – choć to trudno wykazać w badaniach – wydaje się, że rozwojowi rynku ETF w Polsce nie sprzyja struktura naszego systemu finansowego. Chodzi o nieobecność międzynarodowych grup finansowych, które bardzo szybko wprowadziły ETF-y, oraz o strukturę dystrybucji funduszy inwestycyjnych.

Jak rozumiem, chodzi o to, że jednostki uczestnictwa w funduszach sprzedają głównie banki, a one siłą rzeczy oferują produkty, którymi zarządzają należące do nich TFI. ETF-y są dostępne dla posiadaczy rachunków maklerskich. Ale to przecież oznacza, że łatwiej jest kupić jednostkę uczestnictwa ETF-u niż klasycznego funduszu.

Tak, to jest podstawowa zaleta ETF. Inne zalety to niższe koszty zarządzania i łatwiejszy dostęp do rynków zagranicznych. Problem w tym, że relatywnie mały odsetek szeroko zdefiniowanych inwestorów – czyli osób, które mają jakieś oszczędności do ulokowania na rynku – korzysta z usług domów maklerskich. Większość takich osób trafia za pośrednictwem banków do klasycznych funduszy.

To pewien paradoks, bo bierni inwestorzy, dla których ETF-y byłyby najlepszym wyborem, nie mają do nich dostępu. Jednostki kupić mogą aktywni inwestorzy, posiadający rachunki maklerskie, dla których ten produkt może nie być atrakcyjny.

Zgadzam się. Jedną z podstawowych zalet ETF-ów jest ich prostota. Na świecie dominują bowiem ETF-y pasywne, naśladujące konkretny indeks. Ale nawet inwestorzy, którzy potrzebują bardziej wyrafinowanych strategii, mogą korzystać z ETF-ów, chociaż nieco innych niż te podstawowe. Może więc tak być, że ci bardziej doświadczeni inwestorzy, którzy mają rachunki maklerskie, wybierają inne produkty.

Na GPW dostępnych jest dzisiaj zaledwie dziewięć takich funduszy. Podaż nie jest duża. Ale z kolei ich oferenci skarżą się na niewielkie zainteresowanie inwestorów. Z tego powodu od kwietnia br. jeden ETF został zlikwidowany. Czy mamy do czynienia z błędnym kołem, w ramach którego nie opłaca się ETF-ów tworzyć, bo popyt jest mały, a popyt jest mały, bo oferta jest za wąska?

To ciekawa uwaga. Oferta w Polsce faktycznie jest uboga, nie tylko na tle takich krajów jak Niemcy, ale nawet Hiszpanii, do której możemy się porównywać. A przede wszystkim brakuje tych ETF-ów, które teraz zdobywają na Zachodzie dużą popularność. To są m.in. fundusze odpowiedzialnego inwestowania (ESG). U nas dostępne są wyłącznie fundusze powiązane z głównymi indeksami polskiej giełdy oraz kilka powiązanych z indeksami zagranicznymi. Brakuje ETF-ów powiązanych z rynkiem obligacji albo surowców.

Istnieje jednak indeks WIG-ESG. Czy to jest atrakcyjny benchmark dla funduszu ETF?

Nie sądzę, aby istniały jakieś problemy techniczne. Na świecie funduszy powiązanych z podobnymi indeksami jest wiele.

Zapytałem o to, bo część ekspertów uważa, że w Polsce potencjał rynku jest w zasadzie wykorzystany. To znaczy nie ma już żadnego indeksu, który by się nadawał jako benchmark dla funduszu ETF, bo albo mają za mało spółek, albo te spółki nie są płynne itp. Zgadza się pan z tą diagnozą?

Nie weryfikowałem tego w badaniach. Widać jednak, że na innych rynkach oferta indeksowa jest bardziej rozwinięta niż w Polsce. Tu jest więc pewna przestrzeń dla organizatorów polskiego rynku do poprawy. Warto w tym kontekście podkreślić, że w niektórych krajach, np. w Korei Południowej, dużą popularnością cieszą się stosunkowo mało powszechne w Europie fundusze ETF z dźwignią albo odwróconą stopą zwrotu.

Wiemy, że fundusze ETF mają pewne atuty z perspektywy indywidualnych inwestorów. Jak to jednak wygląda z perspektywy szerokiego rynku? W USA fundusze ETF mają aktywa warte około 5,5 bln USD, czyli mniej więcej 25 proc. PKB. A przecież obok nich istnieje masa innych funduszy indeksowych. Jak taki wzrost udziału pasywnych funduszy w rynku wpływa na jego efektywność, płynność?

To jest ważna kwestia. Badaliśmy pod tym kątem rynki europejskie. Doszliśmy do wniosku, że prawdopodobieństwo tego, że ETF-y wpłyną negatywnie na stabilność finansową, jest bardzo niskie. Europejskie rynki ETF-ów są jednak mniejsze niż amerykański. W Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, które wiodą pod tym względem prym, aktywa ETF-ów w 2019 r. wynosiły około 10 proc. PKB. Ale nawet w USA, poza pewnymi segmentami rynku, ETF-y nie stanowią systemowego zagrożenia. Ich aktywa wciąż są sporo mniejsze niż klasycznych funduszy.

ETF
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności