Z jednej strony mamy wielką hossę na warszawskiej Giełdzie, sami chwalicie się rekordami indeksów, ale z drugiej strony ta hossa nie przemawia do szerokiego grona odbiorców. Czujecie więc niedosyt?
Patrząc na procentowy udział inwestorów indywidualnych w obrotach, rzeczywiście można czuć pewien niedosyt. W 2020 r. udział tej grupy inwestorów sięgał około 25 proc., dziś oscyluje on w granicach 13 proc. Z drugiej strony są też plusy. Udało się zatrzymać spadek i ustabilizować ten wynik w okolicach wspomnianych 13 proc. Jeśli spojrzymy na wartość zrealizowanych transakcji, te statystyki prezentują się naprawdę okazale. Zbliżamy się w tym roku do 60 mld zł obrotów inwestorów indywidualnych. Procentowy niewielki udział wynika też z faktu, że sumarycznie obroty na rynku wyraźnie wzrosły. Widzimy bardzo duże zainteresowanie Polską wśród inwestorów zagranicznych. Spotykamy się z nimi i opowiadamy o gospodarczym sukcesie, na który Polska zapracowała. Nie zmienia to jednak faktu, że chcielibyśmy, aby inwestorzy indywidualni odgrywali na GPW istotną rolę.
Można też odnieść wrażenie, że ta hossa na GPW, po wielu trudnych latach, nam się po prostu należała.
Faktycznie, też mam wrażenie, że dzieje się coś pozytywnego, jeśli chodzi o nastawienie do inwestowania. Liczba rachunków maklerskich zbliża się do poziomu 2,5 mln. Tylu rachunków nie mieliśmy nigdy w historii. Widać, że ludzie interesują się inwestowaniem, choć patrząc na udział w obrotach, nie zawsze jest to aż tak widoczne. Mamy nowe otwarcie, nową hossę pokoleniową i mam nadzieję, że zostanie z nami na dłużej.
Wspomniałeś o rachunkach maklerskich: czy to nie jest tak, że szczególnie młodsi inwestorzy bardziej jednak patrzą na zagranicę, bo wolą inwestować w takie firmy, jak Apple czy Nvidia, a nie Orlen czy też PKO BP?
Inwestorzy chętnie inwestują w spółki, które znają. Z drugiej strony badania pokazują, że młodsze pokolenie myśląc o zagranicy też często sięga po fundusze ETF. To są produkty, które my również mamy w ofercie. Tylko w tym roku na warszawskiej Giełdzie zadebiutowało sześć funduszy ETF. Pojawił się chociażby ETF dywidendowy, który zmienia trochę sposób patrzenia na te produkty i inwestowanie długoterminowe.
Skoro mówisz, że „coś” pozytywnego zaczyna się dziać, to znak, że również w kwestii edukacji finansowej widać poprawę?
Widzę tę poprawę, szczególnie jeśli popatrzymy na to, co robi Giełda, a przede wszystkim Fundacja GPW. Mamy projekty edukacyjne adresowane do różnych grup wiekowych i do różnych inwestorów. Liczba osób, które skorzystały z wszystkich naszych projektów edukacyjnych, przekracza już 100 tysięcy, czyli zbliża się do poziomu WIG-u w tym roku. To naprawdę jest bardzo optymistyczne. Optymizmem może napawać również to, co dzieje się w szkołach. Tam także widać pozytywną zmianę. Mamy chociażby taki przedmiot jak Biznes i Zarządzanie. W 2027 r. po raz pierwszy będzie można zdawać maturę z tego przedmiotu. Dostajemy pozytywne sygnały dotyczące zainteresowania tym przedmiotem i wykorzystania na lekcjach naszych poradników związanych z inwestowaniem. Mamy więc naprawdę atrakcyjne projekty, które są w stanie przyciągać zainteresowanie również młodszych ludzi.