Nadszedł czas wielkiej rezygnacji

Choć pandemia miała doprowadzić do masowego bezrobocia, to w wielu krajach mamy rynek pracownika. W USA skłoniło to miliony ludzi do porzucenia swoich dotychczasowych posad.

Publikacja: 06.12.2021 05:45

Wielu młodych pracowników chętnie zmieniłoby pracę na bardziej elastyczną, dającą im więcej czasu wo

Wielu młodych pracowników chętnie zmieniłoby pracę na bardziej elastyczną, dającą im więcej czasu wolnego i satysfakcji.

Foto: Adobestock

We wrześniu 2021 r. dobrowolnie zrezygnowało z pracy rekordowe 4,4 mln Amerykanów – tak przynajmniej mówią dane Departamentu Pracy USA. To około 3 proc. amerykańskiej siły roboczej. Od początku roku do końca września odeszło z pracy w USA już 34,4 mln osób, podczas gdy przez cały 2020 r. na taki krok zdecydowało się 36 mln Amerykanów. W ciągu 20 lat przed pandemią nigdy nie rezygnowało z pracy więcej niż 2,4 proc. siły roboczej miesięcznie. W okresach kryzysów ten odsetek był jeszcze niższy. Na przykład w czasie wielkiej recesji z lat 2008–2009 zmniejszył się z 2 proc. do 1,3 proc. W pierwszych miesiącach obecnego kryzysu też był stosunkowo niewielki. W marcu 2020 r. wynosił 1,6 proc., czyli sięgnął najniższego poziomu od siedmiu lat. W trakcie ożywienia gospodarczego szybko jednak wzrósł. Tak szybko, że ten trend został nazwany przez ekonomistów „wielką rezygnacją" (określenie to stworzył Anthony Klotz, wykładowca Matys Business School na Texas A&M University). Podobne zjawisko – choć na mniejszą skalę – zaobserwowano również w Europie i w Chinach. Co sprawiło, że w tak niepewnych czasach tak wielu ludzi porzuca swoje dotychczasowe posady?

Zakamuflowany strajk

Jednym z czynników napędzających wielką rezygnację były początkowo rządowe działania stymulujące gospodarkę podczas pandemii. Przez kilkanaście miesięcy wypłacano w USA federalne dodatki do zasiłków dla bezrobotnych, które wraz z zasiłkami i innymi świadczeniami bywały wyższe od płac pracowników niższej rangi w sektorze hotelarskim czy restauracyjnym. Gdy jednak na wiosnę 2021 r. w stanach rządzonych przez republikanów zaczęto wygaszać ten program socjalny (w całym kraju zakończono go we wrześniu), liczba osób rezygnujących ze swoich posad nadal rosła. Z sondażu przeprowadzonego w sierpniu 2021 r. przez PwC wynikało, że aż 65 proc. amerykańskich pracowników myślało wówczas o zmianie miejsca pracy, a 88 proc. pracodawców zauważyło w swoich firmach większą wymianę kadr niż zwykle. Z wrześniowych danych Departamentu Pracy wynika, że największy odsetek pracowników rezygnujących ze swoich posad zaobserwowano w branży hotelarsko-restauracyjnej (6,6 proc.). Wysoki był również m.in. w sektorze określanym w statystykach jako „sztuka, rozrywka i rekreacja" (5,7 proc.) i w handlu detalicznym (4,4 proc.). Są to również sektory, które doświadczają znaczącego braku rąk do pracy.

GG Parkiet

Problem nie ogranicza się jednak tylko do branż, w których płace są stosunkowo niskie. „O ile rezygnacje zmniejszyły się w sektorach takich jak przemysł i finanse, to wśród pracowników sektora ochrony zdrowia z pracy zrezygnowało o 3,6 proc. więcej osób niż w zeszłym roku, a w branży technologicznej wzrost rezygnacji sięgnął 4,5 proc. Ogólnie odsetek osób odchodzących z pracy był wyższy wśród pracowników, którzy doświadczali wzrostu popytu związanego z pandemią. Prawdopodobnie prowadziło to do zwiększonego obciążenia pracą oraz do wypalenia zawodowego" – piszą badacze z „Harvard Business Review".

– Mimo że odpowiedzialnością za powstanie zjawiska o nazwie „Great Resignation" lub inaczej „Big Quit", z każdym dniem nabierającego rozpędu za oceanem, często obarczana jest pandemia, przyczyn tego zjawiska w USA należy upatrywać również, a może nawet przede wszystkim, w pogarszających się przez lata warunkach pracy i lekceważącym stosunku pracodawców do pracowników. Osoby zatrudnione w sektorze usług na najniższych stanowiskach, opłacane według minimalnych stawek godzinowych, często nie mają nawet prawa do ubezpieczenia czy opieki zdrowotnej, a ich wynagrodzenie zwykle nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb – mówi „Parkietowi" Lucyna Pleśniar, prezes zarządu firmy rekrutacyjnej People.

Wielka rezygnacja jest też jednak widoczna w krajach Europy Zachodniej, gdzie prawo pracy jest ostrzejsze niż w USA. Z sondażu przeprowadzonego przez firmę SD Worx wynika, że 6 proc. niemieckich pracowników zrezygnowało ze swoich posad w trakcie pandemii. W Wielkiej Brytanii ten odsetek wyniósł 4,7 proc., w Niderlandach 2,9 proc., a we Francji 2,2 proc.

GG Parkiet

Oczywiście ogromna część pracowników, którzy rezygnują ze swoich dotychczasowych posad, nie robi tego, by żyć bezczynnie i przejadać resztki oszczędności. Liczą oni przede wszystkim na znalezienie lepszej posady, a niedobory na rynku wymuszają na potencjalnych pracodawcach podwyżki płac. W USA często się obecnie zdarza, że firmy cierpiące na braki kadrowe dają pracownikom premie już za samo to, że przyjęli ich oferty zatrudnienia. Wielka rezygnacja jest więc często „wielkim przetasowaniem", w ramach którego pracownicy po prostu wykorzystują okazję do znalezienia lepszego pracodawcy. Ten trend daje o sobie znać również w Polsce.

– Już w 2020 r. wyniki badania przeprowadzonego przez People zwiastowały zapowiedź tego trendu. W ankiecie przeprowadzonej w czerwcu i lipcu 2020 r. pt. „Rynek pracy oczami pracowników" aż 65 proc. ankietowanych zadeklarowało, że planuje zmianę pracy, przy czym niemal połowa ankietowanych stwierdziła, że chce to zrobić jak najszybciej (24 proc.) lub jeszcze w tym roku (24 proc.). Poza kwestiami związanymi z wynagrodzeniem, decyzja o zmianie w większości przypadków miała być podyktowana stabilnością zatrudnienia oraz możliwością rozwoju. Po aktualnym ruchu na rynku pracy widzimy, że nie były to wyłącznie puste słowa, a dokonaniu szybkiej zmiany sprzyja wciąż panujący rynek pracownika. Polscy pracodawcy zmagają się z coraz śmielszymi oczekiwaniami, zarówno kandydatów, jak i już zatrudnionych przez siebie osób. Jednocześnie wiele firm cierpi na ciągły niedobór rąk do pracy. Dzięki temu pracownik lub kandydat, którego oczekiwania nie zostaną spełnione, szybko i właściwie bez większego ryzyka może podjąć decyzję o zmianie – wskazuje Pleśniar.

Wybór stylu życia

Z danych firmy Adobe wynika, że wielka rezygnacja dotyczy przede wszystkim stosunkowo młodych pracowników, zaliczanych do milenialsów (urodzonych między 1980 a 1995 r.) i pokolenia Z (urodzonych między 1995 a 2010 r.). Aż 59 proc. przedstawicieli pokolenia Z jest niezadowolonych ze swojej pracy. Zazwyczaj uważają, że bilans pomiędzy pracą a ich życiem prywatnym nie jest właściwy. Zapewne pandemia i towarzyszące jej trendy utwierdziły ich w tym przekonaniu. Chcieliby więc pracy, która zostawiałaby im więcej czasu dla siebie. W przypadku kobiet często dodatkowo w grę wchodzi kwestia godzenia życia zawodowego z opieką nad dziećmi. Doświadczenia podczas pracy zdalnej mogły skłonić część z nich do porzucenia posad, które uznawały za monotonne oraz mało produktywne i poświęceniu się opieki nad domem na „pełny etat".

Chiński odpowiednik wielkiej rezygnacji, czyli tang ping (mand. „leżenie płasko"), ma głównie charakter zmiany stylu życia i buntu ludzi młodych przeciwko stylowi pracy znanemu jako „996" (pracy od 9 rano do 21 przez sześć dni w tygodniu). Trend ten spopularyzował w kwietniu 2021 r. bloger Luo Huazhong, opisując, jak po rzuceniu pracy w fabryce zwiedzał Chiny w oszczędnym stylu, żyjąc z zajęć dorywczych i umiarkowanych oszczędności. Jego idee odbiły się dużym echem w mediach społecznościowych i zostały uznane przez władze za niebezpieczne. Cenzura stara się więc wycinać z chińskiego internetu wszelkie wzmianki o idei tang ping, a „leżenie płasko" potępił prezydent Xi Jinping. Jednocześnie jednak regulatorzy zaczęli zalecać spółkom odchodzenie od modelu pracy „996".

Czas pokaże, czy pracownikom na Zachodzie i w Chinach uda się doprowadzić do większych zmian w systemach pracy. Faktem jest jednak, że pandemia, kryzys, rozwój internetu oraz procesy automatyzacji sprawiają, że pewne zmiany są nieuchronne.

Nakaz szczepień wywołał w USA chaos w budżetówce

Jednym z czynników skłaniających Amerykanów do porzucania posad są wymagania dotyczące szczepień przeciwko Covid-19. Problem ten dotyczy m.in. pracowników służby zdrowia, policjantów, strażaków i pilotów komercyjnych. Według „The Wall Street Journal" około 30 proc. pracowników szpitali jeszcze się nie zaszczepiło, choć powinni to zrobić (na mocy rozporządzenia prezydenta Bidena) do 4 stycznia. Co się jednak stanie, jeśli do tego momentu się nie zaszczepią? Czy szpitale zdecydują się zwolnić jedną trzecią swoich pracowników w trakcie kolejnej fali pandemii? W nowojorskim szpitalu Mount Sinai South Nassau już w listopadzie przestał pracować SOR, gdyż zatrudnieni w nim lekarze i pielęgniarki sprzeciwili się przymusowi szczepień. Zdarza się też, że republikańscy gubernatorzy zapraszają do swoich stanów policjantów, strażaków i lekarzy, którzy stracili z powodu nakazu szczepień pracę w stanach rządzonych przez demokratów. Niektórzy gubernatorzy opierają się federalnemu nakazowi i wypłacają specjalne zasiłki pracownikom prywatnych spółek, którzy zostali zwolnieni, gdyż nie chcieli się zaszczepić przeciwko Covid-19. HK

Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?