Początek tego tygodnia na warszawskiej giełdzie wlał w serca inwestorów i brokerów więcej optymizmu. Do czynienia mieliśmy bowiem z solidnymi zwyżkami, które dodatkowo poparte zostały większymi obrotami. Zarówno podczas poniedziałkowej, jak i wtorkowej sesji znacząco przekroczyły one poziom 900 mln zł, co było miłą odmianą w stosunku do tego, co w ostatnich tygodniach działo się na naszym rynku.
Zryw zagranicy
Niska płynność od dłuższego czasu jest zmorą warszawskiego parkietu. Najlepiej świadczą o tym tegoroczne statystyki. W okresie od stycznia do sierpnia średnie dzienne obroty na GPW to zaledwie 786 mln zł. Jedynie w styczniu i w czerwcu udało się przebić poziom 800 mln zł. Było to odpowiednio 947 mln zł i 840 mln zł.
Cały rynek czeka na moment, kiedy znów na GPW będziemy mieli większy ruch. Udane otwarcie nowego tygodnia znów więc otworzyło dyskusję, czy nadszedł już czas na powrót kapitału. Brokerzy przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. – Owszem, mieliśmy do czynienia z większymi obrotami, ale na podstawie dwóch niezłych sesji ciężko jest wysuwać daleko idące wnioski. Ruch był większy, ale i tak ani razu nie udało się przebić poziomu 1 mld zł obrotu. Ciężko jest więc mówić o jakimś masowym napływie kapitału. Zagranica była nieco aktywniejsza, ale czekamy na więcej – przyznaje jeden z brokerów. O tym, że to przede wszystkim zagraniczny kapitał stał ostatnio za wyższymi obrotami, świadczyć mogą udziały poszczególnych brokerów na rynku akcji. Podczas wtorkowej sesji prym wiodły instytucje obsługujące zagranicznych inwestorów, w tym przede wszystkim zdalni członkowie GPW, tacy jak JP Morgan, Morgan Stanley, Goldman Sachs czy też Merrill Lynch. Spośród krajowych brokerów kroku czołówce próbował dotrzymać jedynie DM Banku Handlowego, który zresztą też jest aktywny, jeśli chodzi o obsługę inwestorów zagranicznych.
Bez hossy ani rusz
Środowa sesja pokazała zresztą, że na razie wyższe obroty na GPW to raczej „wypadek przy pracy" niż nowy rynkowy standard. Od lat brokerzy podkreślają natomiast, że atrakcyjność rynku to w głównej mierze pochodna tego, czy da się na nim zarobić. Grzegorz Skowroński, dyrektor polskiego oddziału Wood & Company, wskazuje natomiast, że mimo ostatnich wzrostów na GPW na razie ciężko spodziewać się, aby zwyżki na stałe wróciły na nasz parkiet.