Jedna giełdowa jaskółka wiosny jeszcze nie czyni

Co prawda w ostatnich dniach na naszym parkiecie pojawiło się nieco więcej kapitału zagranicznego, ale na razie nie ma mowy o jakimś trwałym przełomie.

Publikacja: 12.09.2019 05:13

Jedna giełdowa jaskółka wiosny jeszcze nie czyni

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Początek tego tygodnia na warszawskiej giełdzie wlał w serca inwestorów i brokerów więcej optymizmu. Do czynienia mieliśmy bowiem z solidnymi zwyżkami, które dodatkowo poparte zostały większymi obrotami. Zarówno podczas poniedziałkowej, jak i wtorkowej sesji znacząco przekroczyły one poziom 900 mln zł, co było miłą odmianą w stosunku do tego, co w ostatnich tygodniach działo się na naszym rynku.

Zryw zagranicy

Niska płynność od dłuższego czasu jest zmorą warszawskiego parkietu. Najlepiej świadczą o tym tegoroczne statystyki. W okresie od stycznia do sierpnia średnie dzienne obroty na GPW to zaledwie 786 mln zł. Jedynie w styczniu i w czerwcu udało się przebić poziom 800 mln zł. Było to odpowiednio 947 mln zł i 840 mln zł.

Cały rynek czeka na moment, kiedy znów na GPW będziemy mieli większy ruch. Udane otwarcie nowego tygodnia znów więc otworzyło dyskusję, czy nadszedł już czas na powrót kapitału. Brokerzy przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. – Owszem, mieliśmy do czynienia z większymi obrotami, ale na podstawie dwóch niezłych sesji ciężko jest wysuwać daleko idące wnioski. Ruch był większy, ale i tak ani razu nie udało się przebić poziomu 1 mld zł obrotu. Ciężko jest więc mówić o jakimś masowym napływie kapitału. Zagranica była nieco aktywniejsza, ale czekamy na więcej – przyznaje jeden z brokerów. O tym, że to przede wszystkim zagraniczny kapitał stał ostatnio za wyższymi obrotami, świadczyć mogą udziały poszczególnych brokerów na rynku akcji. Podczas wtorkowej sesji prym wiodły instytucje obsługujące zagranicznych inwestorów, w tym przede wszystkim zdalni członkowie GPW, tacy jak JP Morgan, Morgan Stanley, Goldman Sachs czy też Merrill Lynch. Spośród krajowych brokerów kroku czołówce próbował dotrzymać jedynie DM Banku Handlowego, który zresztą też jest aktywny, jeśli chodzi o obsługę inwestorów zagranicznych.

Bez hossy ani rusz

Środowa sesja pokazała zresztą, że na razie wyższe obroty na GPW to raczej „wypadek przy pracy" niż nowy rynkowy standard. Od lat brokerzy podkreślają natomiast, że atrakcyjność rynku to w głównej mierze pochodna tego, czy da się na nim zarobić. Grzegorz Skowroński, dyrektor polskiego oddziału Wood & Company, wskazuje natomiast, że mimo ostatnich wzrostów na GPW na razie ciężko spodziewać się, aby zwyżki na stałe wróciły na nasz parkiet.

Foto: GG Parkiet

Reklama
Reklama

– Odbicie, które widzimy obecnie, określiłbym raczej jako odreagowanie po silnym wyprzedaniu – mówi Skowroński. – Dołek z końca sierpnia nieprzypadkowo zbiegł się z rebalancingiem MSCI. Osobiście nie sądzę, żeby ten ruch był początkiem nowego trendu. Dopóki nie zniknie niepewność związana z portfelem franków szwajcarskich polskich banków, dopóty nie ma szans na istotny impuls wzrostowy. Deklaracje polityków o skokowym podnoszeniu płacy minimalnej nie pozostaną bez wpływu na modelowane przez analityków prognozy finansowe, w szczególności dla małych i średnich spółek. Rynek nominalnie zdaje się wyglądać tanio. Jednak bez trwale rosnących zysków przedsiębiorstw nie będzie hossy – dodaje dyrektor Wood & Company.

Gospodarka światowa
Fala zwolnień w amerykańskich spółkach
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Gospodarka światowa
Prezes Ark Invest sygnalizuje ryzyko korekty rynku sztucznej inteligencji
Gospodarka światowa
Niemcy oszczędzają troszkę mniej
Gospodarka światowa
Co zmieni na rynku prezydenckie ułaskawienie Changpenga Zhao?
Gospodarka światowa
Rating Berkshire Hathaway „poniżej oczekiwań”
Gospodarka światowa
Poprawa nastrojów wśród niemieckich firm
Reklama
Reklama