Obniżka stóp w USA? Jeszcze nie teraz

Publikacja: 23.05.2019 05:00

Gościem programu „Prosto z parkietu” był w środę Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brok

Gościem programu „Prosto z parkietu” był w środę Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.

Foto: Archiwum

Notowania kontraktów terminowych na główną stopę procentową USA sugerują, że w ocenie inwestorów Rezerwa Federalna jeszcze w tym roku ją obniży. Te oczekiwania są uzasadnione?

Notowania tych kontraktów mogą nieco dziwić. Sytuacja w amerykańskiej gospodarce jest niezła, szczególnie porównując ją do sytuacji w innych gospodarkach. W świetle podstawowych wskaźników, takich jak wzrost PKB czy inflacja, nie wydaje się, aby Fed miał powody do obniżania stóp procentowych.

To skąd te oczekiwania na rynku?

W USA zaczyna się powoli kampania przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. To jest ostatni moment, aby obniżyć stopy procentowe na tyle wcześnie, żeby wspomóc gospodarkę jeszcze przed wyborami. Jeśli byłyby obawy, że bez takiej obniżki gospodarka USA zwolni – a to można sobie wyobrazić, bo koniunktura w globalnej gospodarce nie jest najlepsza, a w samych USA widać pewne symptomy osłabienia związane z wygasaniem bodźców fiskalnych oraz opóźnionymi efektami podwyżek stóp – Donald Trump może zwiększyć presję na Fed, aby złagodził politykę pieniężną. Wydaje się, że inwestorzy obstawiają taki właśnie scenariusz. Pytanie tylko, że Jerome Powell (przewodniczący Fedu – red.) będzie chciał być zapamiętany jako ten, który ugiął się pod presją polityczną.

James Bullard, jeden z członków FOMC, czyli decyzyjnego gremium Fedu, powiedział, że obniżka stóp staje się coraz bardziej atrakcyjną opcją, bo inflacja pozostaje niska, a gospodarce USA zagraża wojna handlowa...

Oczywiście, że Fed mógłby znaleźć uzasadnienie dla obniżki stóp. Mógłby tłumaczyć, że to jest wyprzedzający ruch na wypadek, gdyby sytuacja w światowej gospodarce przełożyła się na koniunkturę USA. Wydaje mi się jednak, że bez tego czynnika politycznego Fed nie zdecydowałby się na obniżenie stóp już w tym roku. Chciałby mieć większą pewność, że scenariusz spowolnienia się materializuje. Szczególnie że jeszcze w grudniu podnosił stopy. Krótko mówiąc, nawet jeśli rzeczywiście kolejnym ruchem Fedu będzie obniżka stóp, to nie dojdzie do niej w najbliższym czasie, o ile Powell nie ugnie się pod presją polityczną. Wydaje się jednak, że po ostatnim posiedzeniu FOMC Powell starał się dać do zrozumienia, że tak się nie stanie.

Gdy rozmawialiśmy miesiąc temu, wskazywałeś, że w światowej gospodarce widać pewne oznaki stabilizacji koniunktury, a spowolnienie zdaje się dobiegać końca. Od tego czasu doszło do eskalacji sporu handlowego między USA a Chinami. Czy to może zdławić zielone pędy ożywienia gospodarczego?

Takie ryzyko niewątpliwie istnieje. Mówimy przecież o dwóch gospodarkach, które najwięcej wnoszą do wzrostu globalnego PKB. Jeśli ten konflikt nie zostanie złagodzony, to nie pozostanie bez wpływu na koniunkturę na świecie, szczególnie w przemyśle. Pamiętajmy, że ta koniunktura jest blisko lokalnego dołka, więc gospodarka nie jest na tyle prężna, żeby sobie poradzić z takim zakłóceniem w łańcuchach dostaw. Ale na razie trudno wyrokować, jak konflikt handlowy będzie ewoluował. Moja interpretacja jest taka, że skoro Trump odroczył decyzję o wprowadzeniu ceł na import samochodów do USA i zdecydował się na zniesienie ceł na import stali i aluminium z Meksyku i Kanady, żeby sfinalizować nową NAFTA, to znaczy, że szykuje się na dłuższe starcie z Chinami. Zamyka pewne fronty, aby nie wpędzić światowej gospodarki w recesję przed wyborami, ale jednocześnie chce w kampanii pokazać Chiny jako swojego głównego przeciwnika.

Załóżmy, że kolejne ciosy w wojnie handlowej nie padną. Czy w takiej sytuacji można oczekiwać poprawy koniunktury w zachodniej Europie? Do niedawna dominował pogląd, że tamtejsze spowolnienie to efekt splotu kilku przejściowych czynników, ale ostatnio coraz częściej słychać głosy, że nawet jeśli te czynniki ustąpią, to przemysł pozostanie w zapaści.

Teorie, wedle których spowolnienie było spowodowane czynnikami przejściowymi, tracą na wiarygodności z każdą kolejną publikacją pokazującą, że sytuacja się nie poprawia. Niewątpliwie dla Niemiec bardzo ważny jest popyt z Chin, i ogólnie z Azji. A konflikt handlowy, nawet jeśli nie będą już wprowadzane kolejne cła, będzie na ten popyt wpływał negatywnie, utrudniając ożywienie w Europie. Nie zgadzam się z tezą, że Europa może wygrać na konflikcie handlowym między USA i Chinami. Z nielicznymi wyjątkami, takimi jak Brazylia, która zwiększyła eksport produktów rolnych do Chin, wygranych nie będzie. Handel nie jest bowiem grą o sumie zerowej.

Polski przemysł, pomimo spowolnienia w strefie euro, radzi sobie zaskakująco dobrze. W pierwszych czterech miesiącach roku produkcja przemysłowa rosła nawet szybciej niż w średnio w minionych dwóch latach. Nie zarazimy się już tym spowolnieniem?

Dane płynące z polskiego przemysłu są niesamowite. Dla szybkiego wzrostu polskiego PKB można znaleźć wiele uzasadnień, choćby ekspansywną politykę fiskalną, która już się rozpoczęła. Ale szybki wzrost produkcji jest zagadkowy. Na pewno jednym z wyjaśnień tej zagadki jego to, że konkurencyjność cenowa pozwala polskim firmom umacniać się na zagranicznych rynkach w warunkach spowolnienia. Mimo to uważam, że mocny wstrząs w globalnym przemyśle uderzyłby w ten sektor w Polsce. Jeśli będą kolejne zakłócenia w handlu, polskie firmy przemysłowe w końcu to odczują. Jeśli nie, to polska gospodarka może utrzymać przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego co najmniej przez dwa lata.

Ten szybki wzrost niesie też pewne zagrożenia. Mamy silny wzrost popytu konsumpcyjnego, a jednocześnie z powodu rosnących kosztów pracy maleją marże firm, co może skłaniać je do podwyższania cen. Na to nakładają się jeszcze szoki podaży na rynkach produktów rolnych, podbijające ich ceny. Czy jesteśmy u progu wyraźnego przyspieszenia inflacji?

Wydaje mi się, że nie. Większość zaskoczeń inflacyjnych z ostatnich miesięcy – zarówno in minus na początku roku, jak i in plus w ostatnich miesiącach – była spowodowana właśnie czynnikami podażowymi. Te składowe koszyka inflacyjnego, w przypadku których popyt odgrywa kluczową rolę, nie potwierdzają tezy, jakoby firmy mogły sobie pozwolić na jakieś znaczące podwyżki cen. Nie wydaje się, aby siła cenotwórcza przedsiębiorstw istotnie się zwiększała. A dopiero gdy tak się będzie działo, Rada Polityki Pieniężnej będzie miała powód, aby jakoś zareagować. gs

Gospodarka światowa
Netflix ukryje liczbę subskrybentów. Wall Street się to nie podoba
Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka światowa
Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal
Gospodarka światowa
Rosja/Chiny. Chińskie firmy i banki obawiają się sankcji?