W latach 2015–2017 Polska miała nadwyżkę w handlu towarowym: łącznie wyniosła ona blisko 6,8 mld euro. W minionym ćwierćwieczu była to sytuacja bez precedensu. Miniony rok wyznaczył powrót do normalności. Eksport towarów z Polski był o 5,1 mld euro mniejszy niż import do Polski. W samym grudniu różnica wyniosła aż 2 mld euro.

W całym 2018 r. polskie przedsiębiorstwa sprzedały za granicę towary o wartości 221 mld euro, co oznacza wzrost eksportu o 7,0 proc. w porównaniu z 2017 r. Import towarów zwiększył się jednak aż o 9,7 proc. pod wpływem silnego popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego. Dane GUS sugerują, że w samym grudniu eksport zwiększył się tylko o 5,8 proc. rok do roku, podczas gdy dynamika importu utrzymała się na średniorocznym poziomie 9,7 proc.

Ostre wyhamowanie wzrostu eksportu pod koniec roku w kontekście spowolnienia gospodarczego w Niemczech nie jest dużym zaskoczeniem. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że sprzedaż zagraniczna polskich towarów zwiększyła się wtedy o 6,9 proc. rok do roku, po 10,2 proc. w listopadzie. Oceniali jednak także, że jeszcze bardziej spadła dynamika importu: do 6,6 proc. rok do roku z 15,7 proc. w listopadzie (te szacunki dotyczą danych publikowanych przez NBP, które nieco się różnią od danych GUS).

W Polsce stale utrzymuje się nadwyżka w międzynarodowej wymianie usług. Łącznie od stycznia do końca listopada wyniosła ona ponad 20 mld euro.