Zielone czy rozwojowe

Walka z wywołaną przez pandemię koronawirusa recesją wymaga sięgnięcia po innowacyjne instrumenty, także finansowe

Publikacja: 26.06.2020 05:00

Katarzyna Szwarc, liderka programu „Zrównoważone finansowanie” w Fundacji Instrat i Policy Fellow w

Katarzyna Szwarc, liderka programu „Zrównoważone finansowanie” w Fundacji Instrat i Policy Fellow w Grantham Institute of Climate Change na London School of Economics

Foto: materiały prasowe

Zapowiedziane w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego (SRRK) obligacje rozwojowe stały się przedmiotem zagorzałej debaty praktyków i ekspertów rynku kapitałowego w ostatnich tygodniach. W odróżnieniu od tradycyjnego długu emitenci obligacji rozwojowych mają obowiązek szczegółowego informowania inwestorów o przeznaczeniu pozyskanych z emisji środków, które finansują przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne w kraju i regionach. Obligacje te mają zostać objęte wieloma przywilejami regulacyjnymi, w tym zwolnieniem z tzw. podatku Belki, jako wspierające prywatne inwestycje instrumenty walki z recesją wywołaną pandemią koronawirusa.

Tymczasem koncepcja tych nowych instrumentów pomija najpoważniejsze wyzwanie stojące przed Polską, czyli sprawiedliwą transformację w kierunku zeroemisyjnej gospodarki. W głównym nurcie debaty publicznej na temat wychodzenia z obecnego kryzysu powszechny jest cel odnowy w tym właśnie kierunku. O odbudowę w duchu zielonego ładu apelują już nie tylko klimatyczni aktywiści, ale także decydenci polityczni i przedstawiciele biznesu, słusznie twierdząc, że kryzys stwarza być może ostatnią szansę przestawienia globalnej ekonomii na bardziej zrównoważone tory. Jednocześnie eksperci przypominają, że inwestycje w czyste źródła energii i efektywność energetyczną generują więcej miejsc pracy i wyższy wzrost PKB niż środki kierowane w mniej przyjazne środowisku sektory.

Instrumentem finansowym wspomagającym takie inwestycje są zielone obligacje. Środki uzyskane z ich emisji przeznaczone mogą być na budowę instalacji OZE, zeroemisyjny transport, a także rozwój innowacji w tych obszarach. Podobnie jak proponowane obligacje rozwojowe zielony dług również wymaga szczegółowego informowania o przeznaczeniu środków pozyskanych z emisji oraz następczych raportów z wykonania tych planów.

Jednak w porównaniu z obligacjami rozwojowymi zielone instrumenty mają wiele innych zalet. Bardzo doceniają je inwestorzy dążący do stopniowego zastąpienia w swoim portfelu aktywów najbardziej narażonych na ryzyko klimatyczne tymi bardziej zrównoważonymi. Być może właśnie dlatego popyt na zielone obligacje regularnie przewyższa podaż, a emitentom udaje się pozyskać kapitał na atrakcyjnych warunkach, czasem taniej niż w przypadku tradycyjnego długu. Tak było choćby w przypadku części samorządów w USA.

Ponadto rynek zielonych obligacji prężnie rośnie. W skali globalnej wartość wyemitowanych zielonych obligacji przekroczyła już bilion dolarów. Być może do tej dynamiki przyczyniają się powszechnie funkcjonujące, szanowane w branży standardy, takie jak Climate Bonds Initiative czy International Capital Markets Association, oraz sieć profesjonalnych podmiotów weryfikujących zgodność z nimi. Nie ma zatem potrzeby rozwijania nowej infrastruktury jak w przypadku obligacji rozwojowych.

Wreszcie zielone obligacje są instrumentem pozwalającym finansować przedsięwzięcia z korzyścią nie tylko dla prywatnych firm i ich klientów, ale także całego społeczeństwa, choćby poprzez poprawę jakości powietrza na skutek zastąpienia kotłów węglowych nowoczesnymi pompami ciepła czy niższe rachunki za prąd dzięki modernizacji systemu energetycznego. To szczególnie atrakcyjna perspektywa z punktu widzenia powołanych niedawno pracowniczych planów kapitałowych. Dzięki inwestycjom w zielone obligacje przez zarządzające PPK fundusze oszczędności emerytalne Polek i Polaków mogą być zainwestowane w poprawę warunków ich życia już dzisiaj.

Choć Polska była w 2016 r. protagonistką na rynku zielonych obligacji skarbowych, to wciąż niewiele podmiotów w naszym kraju decyduje się na emisję proklimatycznego długu. W sektorze przedsiębiorstw uczynił to niedawno Cyfrowy Polsat. Jednak pomimo coraz większego zainteresowania alternatywą dla kredytu wśród samorządów żaden z nich dotychczas nie zdecydował się na tego rodzaju emisję. Tymczasem zielone obligacje są już powszechnie wykorzystywane przez firmy i lokalne władze w całej Europie i poza nią do finansowania działań dostosowujących je do coraz bardziej restrykcyjnej polityki klimatycznej. Zielone obligacje emitują regularnie francuski EDF czy włoski Enel, a także miasta takie jak Oslo, Madryt czy Göteborg.

Dlatego to zielone obligacje powinny w pierwszej kolejności otrzymać wsparcie polityki publicznej. Polska powinna wspierać przedsiębiorców, samorządy, a potencjalnie także publiczne instytucje rozwojowe takie jak BGK czy PFR w emisji zielonego długu. Jednak zwolnienie inwestorów lokujących kapitał w instrumenty dłużne z podatku od zysków kapitałowych to w świecie niskich stóp procentowych symboliczny gest ustawodawcy, jeśli nie kompletne zignorowanie najnowszych rekomendacji ekonomistów w zakresie stymulowania wzrostu. Zwłaszcza że w przypadku zielonych obligacji popyt nie jest problemem.

Raczej wsparciem takim powinny być granty na pokrycie kosztów przygotowania programu emisji (green bond framework) czy uzyskania opinii niezależnego audytora. Nieco dalej idącym rozwiązaniem może być udzielenie przez publiczne instytucje rozwojowe gwarancji spłaty kapitału lub dofinansowanie spłaty odsetek przez emitenta. Z kolei w przypadku samorządów warto także rozważyć złagodzenie reguły fiskalnej w przypadku emisji przyjaznego środowisku długu.

Walka z wywołaną przez pandemię koronawirusa recesją wymaga sięgnięcia po innowacyjne instrumenty, także finansowe. Warto jednak pamiętać, że ryzyko klimatyczne już dziś stanowi o wiele większe zagrożenie dla polskiej gospodarki. Dlatego musimy w pierwszej kolejności kwantyfikować to ryzyko i wspierać inicjatywy będące na nie odpowiedzią nie tylko dziś, ale również w przyszłości. Nie mam wątpliwości, że to właśnie zielone obligacje doskonale się do tego nadają.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek