To kolejny sygnał z instytucji nadzorujących sektor finansowy. W grudniu NBP zwracał uwagę na szybko rosnące kredyty tego typu, które z natury są bardziej ryzykowne, a teraz dodatkowo zagrożenie rośnie ze względu na coraz wyższe kwoty, na jakie są udzielane. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w 2018 r. wartość sprzedaży kredytów konsumpcyjnych w polskim sektorze bankowym wzrosła o 6,7 proc, do 84,1 mld zł. Pod względem liczby najszybciej, bo o 14 proc., przybyło tych na duże kwoty – od 50 do 100 tys. zł. Według BIK średni okres spłaty urósł do 45 z 32 miesięcy w 2014 r. (prawdziwy okres spłaty jest jednak o połowę krótszy i nie rośnie tak szybko jak umowny). Kredyty powyżej 20 tys. stanowią już 70 proc. wartości wszystkich udzielanych kredytów konsumpcyjnych.

Na razie spłacalność tych zobowiązań, podobnie jak innych, jest bardzo dobra dzięki niskiemu bezrobociu i rosnącym dochodom. – Nadal nie obserwujemy wzrostu poziomu ryzyka kredytowego portfela kredytów konsumpcyjnych. Szkodowość tych kredytów już od kilku lat utrzymuje się na niskim, bezpiecznym poziomie, co każdorazowo potwierdzają miesięczne odczyty naszego indeksu jakości portfela kredytów konsumpcyjnych – mówi. prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Wskaźnik jakości, obliczany przez tę instytucję, wyniósł w lutym dla kredytów konsumpcyjnych 5,7 proc. W ostatnich dwóch latach nieznacznie się poprawiał, ale jest wyraźnie lepszy niż jeszcze w 2014 r., gdy wyniósł 6,3 proc. Z danych KNF wynika, że udział zagrożonych kredytów konsumpcyjnych spadł w styczniu do 10,9 proc. z 12 proc. rok temu. – Jednak należy obserwować i analizować negatywne zjawiska, w tym pogorszenie sytuacji gospodarczej, które mogą zwiększyć szkodowość kredytów konsumpcyjnych – dodaje Rogowski.