MAREK CHRZANOWSKI Komisja Nadzoru Finansowego KNF sprawdza, kto i ile obligacji sprzedał i jak wyglądały procesy sprzedażowe. Osobom, które czują się poszkodowane przez sprzedawców obligacji GetBacku, nadzór zaleca jednak bezpośredni kontakt z właściwą jednostką prokuratury.
Na rynek finansowy padł blady strach. Banki i domy maklerskie znalazły się pod lupą organów państwowych. Zbierają one informacje o sposobie oferowania i sprzedaży obligacji GetBacku klientom. – Mamy kontrolę kilku instytucji państwowych naraz. Sprawdzają, jak wyglądał system sprzedaży obligacji – mówi nam przedstawiciel jednego z banków, prosząc o anonimowość. Z informacji „Parkietu" wynika, że Komisja Nadzoru Finansowego i UOKiK rozesłały do banków i domów maklerskich specjalne pisma i ankiety, które mają rzucić światło na to, kto dokładnie i ile obligacji sprzedał, a także jak wyglądał sam proces oferowania papierów windykatora. Sprawa ma związek z sygnałami dotyczącymi missellingu, czyli wprowadzenia klientów w błąd co do inwestycji.
– Mieliśmy dokładnie opisać proces sprzedaży obligacji GetBacku i to, do kogo one trafiły. Sprawie został nadany najwyższy priorytet – potwierdza szef jednego z domów maklerskich.
– Dostaliśmy zapytanie od KNF dotyczące oferowania obligacji GetBacku. Nadzór zażądał odpowiedzi w bardzo krótkim terminie, dał na to tylko parę godzin – mówi członek zarządu jednego z największych polskich banków. Przedstawiciel innego banku, który miał spory udział w sprzedaży obligacji windykatora, twierdzi, że faktycznie przyszło zapytanie od KNF, ale „dostały je wszystkie banki i nie przeprowadzono później żadnej szczegółowej kontroli".
MAREK NIECHCIAŁ UOKiK W sprawę metod stosowanych przy sprzedaży obligacji GetBacku zaangażował się także UOKiK. Instytucja ta, podobnie jak KNF, wystosowała w tej sprawie specjalne pisma do pośredników w celu ustalenia, jak reklamowane były papiery.