Obligatariusze GetBacku, zgromadzeni w grupie „Po Getback", zwrócili się w liście otwartym do zarządów banków, które posiadają zabezpieczenie na majątku windykacyjnej spółki, z prośbą i apelem o dobrowolne przystąpienie do układu na warunkach takich jak obligatariusze niezabezpieczeni (wierzytelności zabezpieczone mają być zaspokojone w pierwszej kolejności, poza układem). Chodzi o siedem instytucji: Alior, Getin Noble Bank, mBank, Raiffeisen Bank Polska, BGŻ BNP Paribas, Idea Bank i Haitong Bank.
Ci niezabezpieczeni obligatariusze apelują do banków – mających zabezpieczenie zwykle dwu-trzykrotnie wyższe od nominalnej wartości długu - o solidarne i dobrowolne przystąpienie do układu i zgodę na częściową redukcję wierzytelności „w interesie całego szeroko rozumianego rynku finansowego".
„Szanowni Państwo, czy naprawdę uważacie, że układ, w którym to wyłącznie my – obligatariusze indywidualni - ponosimy cały koszt restrukturyzacji GetBacku będzie sprawiedliwy?" – pytają obligatariusze. Ich zdaniem trudna sytuacja finansowa, w jakiej znalazła się spółka, oraz olbrzymia strata i towarzysząca jej dziura płynnościowa, w relatywnie niewielkim stopniu zostały spowodowane poprzez przestępcze wyprowadzenie majątku ze spółki. „Zdecydowana większość tej kwoty (a chodzi o setki milionów złotych) jest rezultatem wytransferowania przez uprzedni zarząd GetBack pieniędzy do różnych instytucji systemu finansowego. Mechanizm ten był w większości przypadków zgodny z przepisami prawa, ale z jawnym naruszeniem zasad rachunku ekonomicznego, czy też uczciwości kupieckiej. Transfer środków wpłaconych uprzednio przez obligatariuszy nastąpił zarówno, jak już obecnie powszechnie wiadomo, poprzez zapłatę wygórowanych, nierynkowych kwot za nabywane przez spółkę pakiety wierzytelności, jak i sowite opłaty i prowizje, związane między innymi z dystrybucją obligacji. W efekcie wiele instytucji finansowych w rzeczywistości w sposób istotny wzbogaciło się na działalności GetBacku kosztem tych, którzy spółkę finansowali, czyli obligatariuszy" – przekonują w liście przedstawiciele porozumienia. Ich zdaniem bardzo dobra kondycja finansowa i rosnące zyski banków pozwalają, by wzięły na siebie część strat wynikających z niewypłacalności GetBacku.
„Po przeciwnej stronie są dramaty dziesięciu tysięcy osób, które wydały zazwyczaj całe oszczędności życia (a często oszczędności kilku pokoleń) otrzymując bez swojej winy w zamian toksyczne obligacje. W zdecydowanej większości nie są to doświadczeni inwestorzy, lecz zwykli ciułacze. Często zamienili posiadane depozyty bankowe na obligacje będąc, albo wprowadzeni w błąd przez dystrybutorów obligacji, albo działając w naiwnym zaufaniu do instytucji rynku finansowego, nadzoru, audytora, biur maklerskich, agencji ratingowych, zgodnie zachwalających wówczas zarówno wyniki finansowe GetBack, jak i wyjątkowe umiejętności ówczesnego zarządu. Instytucje finansowe współpracujące z GetBack, czy to poprzez udzielanie mu finansowania, dystrybucję akcji/obligacji, rekomendacje domów maklerskich, itp. brały niestety aktywny udział w tworzeniu wizerunku GetBack jako profesjonalnej i rzetelnej firmy windykacyjnej, na co nabrały się tysiące nieświadomych ofiar tej afery" – uważają przedstawiciele porozumienia.
Podkreślają, że nie zgadzają się na układ, w którym obligatariusze otrzymują w ratach przez osiem lat tylko 30 proc. wartości nominalnej obligacji, podczas gdy banki odzyskałyby wszystko. Nowy zarząd GetBacku szacuje, że jeśli instytucje finansowe przystąpią do układu na takich samych warunkach jak obligatariusze niezabezpieczeni, to ich zaspokojenie wzrosłoby z 31 proc. do 47 proc.