Kruk zakończył przegląd opcji strategicznych i podjął decyzję, że nadal będzie rozwijał się poprzez giełdę. Plany ma ambitne. W 2024 r. chce mieć 700 mln zł zysku netto.
Problematyczne opcje
Już samo ogłoszenie w lipcu przeglądu opcji strategicznych było dla rynku sporym zaskoczeniem. Przedstawiciele spółki mówili wtedy, że chcą sprawdzić, jakie możliwości daje rynek prywatny. Pod uwagę były brane różne opcje, łącznie ze zdjęciem Kruka z giełdy. Wiadomo jednak, że do tego nie dojdzie.
– Z uwagi na wielkość potencjalnej transakcji rozmawialiśmy z dziewięcioma topowymi funduszami private equity na świecie. Akceptowały one plan rozwoju firmy, ale jednocześnie były oczekiwania, by sfinalizować część transakcji długiem. Czar więc prysł. Od początku staliśmy bowiem na stanowisku, że nie chcemy nadmiernie zadłużać spółki – mówi Piotr Krupa, prezes Kruka. Rozmowy z inwestorami zakończyły się jeszcze przed etapem due diligence. Przedstawiciele firmy podkreślają dodatkowo, że w obecnej sytuacji na rynku potencjalne wezwanie na akcje Kruka nie odzwierciedlałoby fundamentalnej wartości spółki. – W efekcie wezwanie mogłoby nie dojść do skutku – mówi Krupa.
Nowe cele
Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego. Po zamknięciu przeglądu opcji strategicznych Kruk wyznaczył sobie nowe cele. Ten główny to zysk netto na poziomie 700 mln zł w 2024 r. Oznacza to, że średnioroczny wzrost wyniku oscylowałby w granicach 13 proc. – Nasz plan zakłada dalszy rozwój na rynkach, na których już jesteśmy. Jednocześnie będziemy dążyli do tego, aby utrzymać konserwatywny poziom zadłużenia. Chcemy także być spółką, która będzie wypłacać dywidendę. To będzie jednak zawsze zależało od bieżącej sytuacji finansowej i rynkowej – mówi Krupa.
Przedstawiciele Kruka nie ukrywają, że w związku z wyznaczonym celem spółka będzie też więcej inwestowała. – Jeśli mamy zrealizować nasz cel, inwestycje powinny wzrosnąć ponaddwukrotnie – wyjaśnia Michał Zasępa, członek zarządu Kruka. Kolejne portfele wierzytelności firma może nabyć jeszcze w tym roku.