Niższy odczyt sprzedaży detalicznej w USA wzmocnił wczoraj popyt na bardziej ryzykowne aktywa, ograniczając tym samym dalszą aprecjację dolara amerykańskiego.
Znacznie głębszy niż oczekiwano spadek głównej sprzedaży detalicznej (-0,8% m/m względem oczekiwanych -0,2% m/m), a także nieoczekiwany spadek bazowej sprzedaży detalicznej (-0,6% m/m względem oczekiwanych +0,2% m/m) wskazują na osłabienie amerykańskiego konsumenta. Ta słabość, jeśli potwierdzą się przyszłe publikacje, może być argumentem dla Fed do szybszego rozpoczęcia obniżek stóp procentowych. Co więcej, dane o produkcji przemysłowej za styczeń również pokazały nieoczekiwany spadek. Dobrze wypadły jedynie indeksy regionalne. Mimo relatywnie „gołębiego” zestawu danych makro sama wycena implikowanej ścieżki stóp procentowych w USA nie odchyliła się jednak w kierunku wcześniejszych cięć. Względem wczorajszej sesji prawdopodobieństwo na utrzymanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie w marcu zwiększyło się o blisko 2,5% do 91,5%.
W dzisiejszym kalendarzu znajdziemy kilka ciekawych publikacji z USA - inflację PPI za styczeń, dane z rynku nieruchomości za styczeń oraz dane Uniwersytetu Michigan za luty. Oprócz tego, ruchy na rynku USD mogą wywołać również przemówienia bankierów z Fed (Barkin, Barr, Daly).
Na szerokim rynku szczególnie dobrze radzi sobie dolar nowozelandzki. Większe spadki doświadcza przede wszystkim jen japoński oraz frank szwajcarski. Para EURUSD wraca powyżej strefę oporową na poziomie 1,0770. Polski złoty notuje mieszane poziomy dzisiaj o poranku. Za dolara zapłacimy obecnie 4,0432 zł, za euro 4,3465 zł, za franka 4,5795 zł, za funta 5,0798 zł.
Mateusz Czyżkowski