Nieprzerwana słabość waluty rezerwowej świata, czyli dolara amerykańskiego, podyktowana jest niemal euforyczną wyceną pierwszych obniżek stóp procentowych w USA oraz na całym świecie. W przypadku FEDu, banku centralnego Stanów Zjednoczonych, rynek pieniężny zakłada z niemal 73% prawdopodobieństwem, że pierwsze 25 pb cięć będzie miało miejsce już w marcu 2024 roku. Warto wspomnieć, że jeszcze na początku grudnia takie prawdopodobieństwo wynosiło ,,zaledwie” 21%.
Sytuacja ta ma bezpośredni wpływ na aktywizację giełdowych kupujących, którzy z entuzjazmem przyjmują oczekiwane luzowanie warunków gospodarczych, a to wszystko negatywnie wpływa na dolara, który w przypadku pary USDJPY notowany jest na najniższych poziomach od lipca 2023 roku, a w przypadku USDPLN notuje najniższe poziomy od września 2021 roku!
Medialny rozgłos zbiera przede wszystkim jen, który poddany jest dwóm równoległe przeciwdziałającym sobie siłom. Z jednej strony słabość dolara wspiera walutę Japonii, która dodatkowo od września tego roku odnotowała największy napływ netto w stosunku do kompilowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy koszyka walut rezerwowych świata. Prezes Banku Japonii Ueda powiedział wczoraj, że szanse na wyjście z ujemnych stóp w 2024 roku są 'niezerowe', co rodzi nadzieję na zmianę ultraluźnej polityki Banku Japonii utrzymywanej dotychczas. Z drugiej jednak strony Ueda zaznaczył również, że nie spieszy mu się do zmiany obecnego stanowiska, a historycznie oczekiwania na takie zmiany kończyły się fiaskiem. Czas pokaże czy obecna fala aprecjacji jena/deprecjacji dolara znajdzie potwierdzenie w notowaniach w 2024 roku. Jedno jest jednak pewne, przyszyły rok dostarczy nam bardzo dużej zmienności na rynkach międzynarodowych.
Na rynku FX przed godziną 10:00 najlepiej radzi sobie jen japoński oraz frank szwajcarski. Wyraźne spadki odnotowują dzisiaj waluty Antypodów. Złoty traci dzisiaj o poranku. Za dolara płacimy obecnie 3,9081 zł, za euro 4,3377 zł, za franka 4,6509 zł, za funta 4,9964 zł.
Mateusz Czyżkowski