I tak górne pasmo wahań dla 10-letnich rentowności JGB's zostało podniesione do 1,0 proc. i BOJ będzie to traktował jako "górną granicę", oraz poziom odniesienia (stopę referencyjną) dla przeprowadzenia operacji na rynku. Zastrzegł, że możliwe są dalsze zakupy obligacji, a także inne działania mające utrzymać luźną politykę monetarną. BOJ mówi, zatem o dostosowaniu i uelastycznieniu programu YCC, co ma być odpowiedzią na zmieniające się warunki rynkowe. Tyle, że rynek spodziewał się sygnałów idących w stronę bardziej "jastrzębiej" polityki w nadchodzących miesiącach, a tego zupełnie nie widać. BOJ wprawdzie zwraca uwagę na sytuację płacową, ale na razie ją monitoruje, a prezes Ueda dodał, że ważne będą informacje z kolejnych negocjacji płacowych, jakie odbędą się na wiosnę. Taki przekaz BOJ to jednak woda na młyn dla tych, którzy twierdzą, że jen powinien pozostać słaby. Para USDJPY wyraźnie powróciła dzisiaj ponad poziom 150,00. Czy to może prowokować do jakiejś fizycznej interwencji na rynku? Zobaczymy.
Tymczasem dolar, który wczoraj nieco się osłabiał na fali nieco lepszych nastrojów na rynkach - choć to bardziej odreagowanie po tym, jak wejście wojsk izraelskich do Strefy Gazy nie doprowadziło do wyraźniejszej eskalacji sytuacji w regionie Bliskiego Wschodu - we wtorek rano wyhamował ten ruch. Gorsze nastroje na giełdach mamy w Azji, co pośrednio jest wynikiem słabszych odczytów indeksów PMI CFLP z Chin za październik. Co dalej? Jutro w kalendarzu decyzja FED, która może mieć duży wpływ na rynki. Teoretycznie rosną przesłanki za tym, że cykl podwyżek stóp procentowych został już zakończony, ale najważniejszym pytaniem jest teraz to, czy decydenci nadal uważają, że "wysokie stopy procentowe powinny pozostać przed długi czas", czy też dopuszczają sytuację w której cykl obniżek mógłby rozpocząć się wcześniej (sytuacja gospodarcza, ryzyko geopolityczne itd.). Jutrzejsze posiedzenie będzie, zatem grą słów i ich interpretacji, która nie będzie zero-jedynkowa.
Dzisiaj dolar jest generalnie płasko na szerokim rynku. Wyróżnia się tylko jen, który mocno traci. W kalendarzu mamy dane ze strefy euro - najważniejsze to szacunki inflacji za październik i PKB za III kwartał, które poznamy o godz. 11:00. Po południu (ale godzinę wcześniej, niż zawsze ze względu na zmianę czasu) poznamy dane z USA - i tak o godz. 14:45 indeks Chicago PMI, a o godz. 15:00 dane o zaufaniu konsumentów Conference Board. Późnym wieczorem (godz. 22:45) napłyną kluczowe dane dla dolara nowozelandzkiego - sytuacja na rynku pracy w III kwartale.
EURUSD - słabsze dane ze strefy euro nie przeszkadzają we wzrostach
Opublikowane o godz. 11:00 szacunkowe dane o wzroście PKB w strefie euro za III kwartał wypadły gorzej - gospodarka nieoczekiwanie spowolniła o 0,1 proc. k/k, a w ujęciu r/r wzrosła zaledwie o 0,1 proc. To sygnał, że spodziewane osłabienie nadchodzi szybciej, niż sądzono. O tej samej porze napłynęły też dane o inflacji HICP - ta w ujęciu bazowym była w październiku zgodna z szacunkami na poziomie 4,2 proc. r/r, ale szeroka miara inflacji wyhamowała bardziej, bo do 2,9 proc. r/r. Dla rynku to informacje, że ECB definitywnie nie ma już przestrzeni do podwyżek stóp, a dyskusja o ich obniżaniu najpewniej rozpocznie się za kilka miesięcy. To nie są dobre informacje dla euro. Ale EURUSD idzie dzisiaj mocniej w górę. Złamany został poziom oporu przy 1,0635, co otwiera drogę do szczytu z 24 października przy 1,0693, a być może nawet jego naruszenia. Dlaczego tak się dzieje? To dolar rozdaje karty. Wygląda na to, że rynki próbują rozegrać "gołębi" przekaz z FED, jaki może pojawić się po posiedzeniu jutro wieczorem. Ale czy tak rzeczywiście będzie?
Wykres dzienny EURUSD