Dane nie były jakoś szczególnie słabe, a w przypadku dynamiki płac nawet interesujące dla Fedu – ale duży wpływ na reakcję rynku miały oczekiwania po publikowanych dwa dni wcześniej mocnych danych ADP. Teraz kluczowe będą dane o lipcowej inflacji CPI w USA, które poznamy w czwartek po południu. Czy inflacja wpisze się w rynkowe oczekiwania, czy też zaskoczy? Po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy spodziewane jest jej niewielkie odbicie w ujęciu rok do roku, a obserwowany w lipcu rajd cen ropy naftowej może nieco podbić oczekiwania wobec CPI w kolejnych miesiącach.
Czy to da argumenty za dyskusją o podwyżce stóp procentowych przez Fed jesienią? Po tej publikacji dolar mógłby zyskać, co dałoby powód do powrotu słabszego złotego. Zwłaszcza że jesień nie zapowiada się jakoś dobrze – być może zobaczymy dalsze prowokacje na granicy z Białorusią, RPP najpewniej we wrześniu obetnie stopy, a październikowe rozdanie w parlamencie tak naprawdę jest wielką niewiadomą. Ale w krótkiej perspektywie to EURUSD będzie nadal rozdawał karty. Tymczasem w samym Fedzie chyba następuje nie do końca zaplanowana polaryzacja poglądów – po tym jak w weekend Michelle Bowman dała do zrozumienia, że podwyżka stóp wciąż pozostaje na stole, to w poniedziałek John Williams zaczął ustawiać rynki już pod ewentualne obniżki w 2024 r.