Te spadły poniżej 30 proc., na co wpływ miały także obawy co do sytuacji w amerykańskim sektorze bankowym. To powoduje, że oczekiwania co do docelowego poziomu stóp procentowych w tym roku powróciły do 5,25–5,50 proc. W przyszłym tygodniu poznamy jeszcze dane o inflacji konsumenckiej, ale one raczej niewiele już zmienią. Widać, że rynki zaczynają grać na to, że Fed zacznie obawiać się tego, że nazbyt restrykcyjna polityka monetarna może sprowadzić na rynki kłopoty, a na gospodarkę recesję. Dla rynku walut takie postawienie sprawy oznaczać może falę osłabienia dolara wobec pozostałych walut, na czym skorzysta też nasz złoty. Polska waluta od pewnego czasu zachowywała się lepiej, niżby to wynikało z sytuacji zewnętrznej. Teraz USDPLN zszedł poniżej 4,40, a EURPLN zbliża się do wsparcia przy 4,66. Sygnały płynące ostatnio z Rady Polityki Pieniężnej nie mają większego znaczenia. Potencjalna siła złotego może być bardziej wynikiem dyskontowania lepszej od zakładanej sytuacji na Ukrainie (z zapowiadanej przez Rosjan wiosennej ofensywy raczej nic nie wyszło), a także potencjalnych ustaleń w sprawie środków z Krajowego Funduszu Odbudowy – gdyby pieniądze miały pojawić się jeszcze przed jesiennymi wyborami. Kluczowe będzie jednak to, czy indeks dolara trwale powróci do trendu spadkowego, kończąc tym samym korektę widoczną w lutym.