Marek Rogalski, DM BOŚ: Dolar nie powiedział ostatniego słowa

Tematem przewodnim na rynku walutowym w 2023 r. będzie stagflacja. Otwartym pytaniem jest też to, kiedy na świecie zaczną się obniżki stóp procentowych. Moim zdaniem nie nastąpi to jednak w tym roku – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Publikacja: 03.01.2023 19:04

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ

Foto: tv.rp.pl

Rok 2022 był bez wątpienia rokiem dolara. Czego natomiast można się spodziewać po 2023 r.? Czas na zmianę trendu?

Dolar od października jest w korekcie i można od niektórych usłyszeć, że jest to początek końca siły amerykańskiej waluty. Ma to związek z potencjalnym końcem cyklu podwyżek stóp procentowych w wykonaniu Rezerwy Federalnej, a nawet obniżkami jesienią tego roku. Osobiście uważam natomiast, że dolar jeszcze pokaże swoją siłę. W I kwartale zobaczymy mocniejszą amerykańską walutę. Pamiętajmy, że pełni ona funkcję bezpiecznej przystani w okresach niepewności rynkowej. I kwartał może właśnie być takim okresem. W tym czasie mogą pojawić się obawy związane z głębokością recesji w ujęciu globalnym, a dodatkowo mamy rozdźwięk między tym, co mówi Fed, a co uważa rynek. Chodzi o podejście do wspomnianej obniżki stóp procentowych. Uważam, że Fed ma rację, mówiąc o tym, że tych obniżek szybko raczej nie zobaczymy. To może być argument za tym, by dolar do wiosny znów zyskiwał. W całym 2023 r. dolar może natomiast być w ruchu sinusoidalnym.

Wspomniał pan o tym, że dolar może zyskiwać na początku tego roku. Czy to oznacza, że para EUR/USD znów zbliży się do parytetu?

Myślę, że rejon parytetu czyli 1,02–1,03 nie jest wykluczony. Dla mnie nadmierne są oczekiwania odnośnie do tego, co może robić Europejski Bank Centralny. Uważam, że EBC rozdał karty w połowie grudnia wraz z jastrzębim wystąpieniem prezes Lagarde. Rynek wycenił już podwyżki stóp w tym roku, które mają w sumie wynieść 125 pkt bazowych. Z reguły przyjmuje się na rynku, że dana waluta ma motor do zwyżek wtedy, kiedy bank centralny zaskakuje. EBC już raczej nie zaskoczy, więc szukałbym innych pomysłów inwestycyjnych.

Te pomysły pojawiają się w przygotowanym przez pana na ten rok raporcie. Mowa w nim jest chociażby o chińskim juanie. Skąd akurat ten pomysł?

Juan jest jednym z pomysłów z racji tego, że Chiny się otwierają. Zakończona została polityka zero covid, która dość długo była utrzymywana. Oczywiście to też ma skutki w postaci pojawiających się zakażeń i obaw dotyczących tego, czy znowu sytuacja nie wymknie się spod kontroli. Patrząc jednak całościowo na ten rok, spodziewam się, że w okolicach wiosny sytuacja w Chinach się unormuje. Będziemy mieli prawdziwe otwarcie gospodarki i na tym juan będzie korzystał. Warto zwrócić uwagę, że w 2022 r. juan był też jedną z walut, które zachowywały się słabo.

W 2022 r. słabością raził także jen. Zmiana w podejściu do polityki pieniężnej w wykonaniu Banku Japonii sprawiła jednak, że i ta waluta doczekała się swoich pięciu minut, a i wśród analityków nie brakuje głosów, że może być ona gwiazdą w 2023 r.

Nie ukrywam, że jeśli miałbym wybierać między juanem a jenem, to też postawiłbym na jena z racji tego, że jest to bardziej rynkowa waluta. Długo czekaliśmy na to, aby Bank Japonii zaczął zmieniać zdanie w kwestii prowadzenia polityki pieniężnej. Zmiana w programie kontroli krzywej rentowności obligacji jest w zasadzie zapowiedzią końca ultraluźnej polityki, którą Bank Japonii uparcie forsował. Zaczynają się też pojawiać spekulacje, że w styczniu dojdzie do zmiany prognoz inflacyjnych i to wszystko też powinno skutkować podwyżkami stóp procentowych w Japonii. Na to nakłada się fakt, że wiosną obecny prezes Banku Japonii kończy kadencję i to też może być nowe otwarcie. Inna sprawa, że Bank Japonii też nie ma wyjścia. Patrząc na to, jak zachowują się inne banki centralne na świecie, Bank Japonii był swoistego rodzaju dinozaurem, który musiał wyginąć.

Wśród ubiegłorocznych outsiderów mieliśmy także funta brytyjskiego. W jego przypadku raczej dalej obstawia się w tym roku problemy aniżeli jakieś mocniejsze odbicie.

Nie ukrywam, że 2022 r. był zaskoczeniem, szczególnie okres wrześniowo-październikowy. Jesienią mieliśmy załamanie funta, chociaż oczywiście też później pojawiło się odreagowanie. W przypadku funta też jednak mamy do czynienia z czymś, co może mieć długoterminowe konsekwencje. Jest to waluta po brexicie, a to wydarzenie marginalizuje nie tylko samą Wielką Brytanię, ale także i funta. Druga sprawa to fakt, że Wielka Brytania wchodzi w okres recesji, która może być bardzo długa. Towarzyszy temu wysoka inflacja i Bank Anglii ma trochę związane ręce. To wszystko może prowadzić do stagflacji. W przypadku funta spodziewałbym się więc dłuższej przeceny i marginalizacji na rynku.

W 2022 r. żyliśmy tematem inflacji, działaniami banków centralnych czy też wojną w Ukrainie. Co może być tematem przewodnim na rynku w 2023 r.?

Myślę, że będą to obawy o stagflację i o to, czy inflację faktycznie uda się okiełznać. Otwartym pytaniem pozostaje też to, kiedy zaczną się jakieś obniżki stóp procentowych na świecie. Spodziewam się jednak, że to nie nastąpi jeszcze w tym roku, tylko bardziej w 2024 r.

Waluty
Interwencje walutowe na niewiele się już zdają. Jen nie przestaje razić słabością
Waluty
Polski złoty pozostanie mocny w drugim kwartale
Waluty
Marek Rogalski, DM BOŚ: Na jakie waluty warto teraz stawiać?
Waluty
Tydzień pod znakiem banków centralnych
Waluty
Dolar jeszcze może pokazać światu swoją potęgę
Waluty
Jakie perspektywy ma polski złoty?