Złoty zareagował osłabieniem na pierwszy dla krajowych inwestorów dzień pracy po świętach. Mimo wtorkowego wzrostu do 4,64 kurs EUR/PLN utrzymał kwietniowy obraz notowań, tj. trend boczny z ograniczeniami na poziomie 4,6040 i 4,6630. Co ciekawe, we wtorek złoty był najgorzej radzącą sobie walutą tej części regionu. Na wartości zyskiwały węgierski forint czy czeska korona. Jak wspomniałem jednak, utrzymanie obowiązującego kanału horyzontalnego sprawia, że nie należy jednak wpadać w pesymizm dotyczący przyszłej wartości złotego. Krótkoterminowo pozostanie on wrażliwy na presję płynącą z pogorszenia czynników geopolitycznych (wejście wojny w Ukrainie w nową fazę walk o wschodnią cześć kraju). Wsparciem pozostaną agresywne oczekiwania rynkowe dotyczące wzrostu stóp procentowych w Polsce. Wsparły je wypowiedzi jednego z członków Rady Polityki Pieniężnej, w których przyznał, że rynki „muszą brać pod uwagę" wzrost stopy referencyjnej do 7,5 proc.
W kolejnych dniach liczymy na utrzymywanie się kursu EUR/PLN we wskazywanych technicznych ryzach. Liczne krajowe dane makro tego tygodnia nie powinny istotnie nasilać zmienności złotego. Trudno obecnie o impuls mogący wybić rynki finansowe z dotychczasowych trendów (bocznego w przypadku EUR/PLN czy spadkowego dla EUR/USD). Niewykluczone, że pojawi się dopiero na przełomie kwietnia i maja.