Na razie rynek niewiele zrobił sobie z deklaracji Europejskiego Banku Centralnego, która nie rozjaśniła istotnie sytuacji dotyczącej działań ECB. Co prawda szefowa tej instytucji, Christine Lagarde, oceniła, że dostrzega ryzyko związane z przedłużającym się okresem wysokiej inflacji, jednak na razie nie widzi konieczności reagowania na nie podwyższaniem stóp procentowych, zwłaszcza że w zanadrzu jest wcześniej jeszcze ograniczanie skupu aktywów. W rezultacie, po chwilowym podbiciu wartości euro, w tym tygodniu kurs EUR/USD powraca do zniżek i obecnie oscyluje w okolicach 1,14.
Ciekawie wygląda sytuacja na rynku rosyjskiego rubla. Jeszcze w drugiej połowie stycznia kurs USD/RUB zwyżkował do poziomu niemal 80, czyli do najwyższego poziomu od listopada 2020 r. Niemniej, ostatnie dwa tygodnie przyniosły odreagowanie spadkowe na wykresie notowań tej pary walutowej – obecnie notowania USD/RUB oscylują w okolicach 75,30-75,40, co oznacza, że rosyjski rubel jest najsilniejszy względem dolara amerykańskiego od prawie miesiąca.
Siła rubla to efekt rozmów dyplomatycznych na linii Putin-Macron, które rozbudziły nadzieje na uspokojenie się sytuacji wokół Ukrainy. Na razie jednak konkretnych deklaracji brakuje, zaś prezydent Francji ocenia, że kolejnych kilka dni będzie kluczowych w kwestii dochodzenia do potencjalnego kompromisu.
OKIEM ANALITYKA – Wyczekiwanie na inflację w USA
Jeśli chodzi o sytuację na rynku amerykańskiego dolara, to nikt w zasadzie nie ma wątpliwości, że ciekawiej zrobi się dopiero w drugiej połowie tygodnia. Wszystko za sprawą publikowanych w najbliższy czwartek danych dotyczących inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych.
Już poprzedni, grudniowy odczyt, wynoszący 7%, rozbudził dyskusje na całym szerokim rynku finansowym – natomiast w styczniu oczekiwania zakładają jeszcze wyższy odczyt, na poziomie 7,3% rdr. Jeśli tak się stanie, to z pewnością na nowo rozgorzeją pytania o dalsze działania Rezerwy Federalnej.
Podgrzana atmosfera wokół odczytu inflacji wynika w dużej mierze z tego, że zaprezentowane niedawno dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy okazały się lepsze od oczekiwań. Inwestorzy są więc zaintrygowani tym, w jaki sposób Fed odniesie się do tego połączenia dobrych informacji z rynku pracy z niepokojąco wysokimi odczytami inflacji. O ile bowiem lepsze dane z rynku pracy mogłyby uzasadniać brak pośpiechu w kwestii zacieśniania polityki monetarnej w USA, to wysoka inflacja ponagla do podwyższania stóp procentowych.
W rezultacie, obecnie za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznawany jest ten zakładający podwyżkę stóp procentowych przez Fed w marcu, ale niewielką, bo wynoszącą 25 pkt. bazowych.
Sporządziła: Dorota Sierakowska – analityk Domu Maklerskiego BOŚ