Od tego czasu pozostaje dwa lata na negocjacje, w związku z czym ostateczny rozwód powinien nastąpić przed kwietniem 2019 roku. Ze względu na rozbieżne interesy i bezprecedensową sytuację negocjacje najprawdopodobniej będą, jak to określił prezydent Komisji Europejskiej Jean Claude Junkcer „bardzo, bardzo trudne". Jednak na dzień dzisiejszy równie sporym zmartwieniem dla rynku wydaje się tempo w jakim będą one przebiegały. Prezydent Rady Europejskiej Donald Tusk wskazał, że Unia Europejska ustosunkuje się do pisma Wielkiej Brytanii w ciągu 48 godzin od jego otrzymania. Wydane zostaną wytyczne dotyczące procesu negocjacji, które następnie będą musiały być zaakceptowane przez państwa wspólnoty na szczycie, który będzie miał miejsce 29 kwietnia. Oznacza to, że najwcześniej strony mogłyby usiąść do stołu dopiero w maju. Mimo to w wypowiedziach oficjeli UE jako realny termin pada początek czerwca, a i w tym wypadku prowadzenie rozmów będzie problematyczne, gdyż we wrześniu będą miały miejsce wybory parlamentarne w Niemczech, gdzie zapowiada się zacięta walka o fotel kanclerza. Co więcej Michel Barnier (szef negocjatorów w sprawie Brexitu) podkreślił, że porozumienie musi zostać podpisane przed październikiem 2018 roku, tak by parlamenty poszczególnych krajów UE będą miały szanse zagłosować nad jego treścią. Oznacza to, że pozostanie około półtora roku efektywnego czasu na rozmowy, w ciągu którego trzeba będzie znaleźć rozwiązanie na pogodzenie sprzecznych stanowisk w tak istotnych sprawach jak problem imigracji, dostępu do wspólnego rynku czy „rachunku za Brexit". Presja czasu będzie sprzyjała politycznym zagrywkom i próbom zyskania lepszej pozycji negocjacyjnej, na co wrażliwe będą rynki finansowe. Rozpoczęcie procedury przekłada się na przecenę brytyjskiej waluty i kurs GBPUSD kontynuuje odbicie od linii trendu spadkowego poprowadzonej po szczytach od grudnia 2016 roku i testuje okrągły poziom 1.24. Wiele modeli wyceny sugeruje niedowartościowanie szterlinga, który jest już 41% poniżej przedkryzysowego szczytu z 2007 roku, mimo to utrzymujące się ryzyko polityczne sprawia, że nie można wykluczyć ponownego ataku na tegoroczne minima.
Inne rynki reagują dość spokojnie na to wydarzenie. Giełdy w Europie rozpoczynają sesję na zielono, czym kontynuują sentyment z sesji azjatyckiej. Dobrą wiadomością dla rynków akcyjnych okazały się wczorajsze dane z USA. Indeks Conference Board wskazał, że nastroje wśród amerykańskich konsumentów osiągnęły po-recesyjne maksimum, co w połączeniu z optymistycznymi wypowiedziami bankierów z FED, rysuje pozytywny obraz amerykańskiej gospodarki. W rezultacie kontrakt na S&P 500 odbija od 50-sesyjnej średniej kroczącej i ponownie melduje się powyżej poziomu 2350 punktów, a amerykański dolar kontynuuje odrabianie strat z ostatnich tygodni, co spycha kurs EURUSD poniżej 1.08. Na rynku walutowym warto także zwrócić uwagę na zachowanie dolara kanadyjskiego, który nie korzysta z poprawy sytuacji na rynku ropy. Wpływ na to ma kontynuacja gołębiej retoryki ze strony szefa Banku Kanady Stephena Poloza, który wciąż podkreśla potencjalne problemy z jakimi może borykać się gospodarka, co każe dość sceptycznie patrzeć na perspektywę ewentualnego zacieśniania polityki monetarnej. Dzięki temu kurs AUDCAD, który w zeszłym tygodniu wybił się ze spadkowego klina, testuje dolne ograniczenie tej formacji, a pokonanie tego oporu zaneguje spadkowy wydźwięk tego układu technicznego.
Jacek Bakoński, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A