To wraz z komunikatem i zwyczajową konferencją prasową Jerome Powella, może pomóc w ocenie tego, na ile w 2020 r. możliwy jest powrót do cięć stóp procentowych. Myślę, że wiele będzie zależeć od interpretacji „gry słów", gdyż patrząc przez pryzmat danych makro, to jeżeli FED miałby przemycać „gołębie" akcenty, to tylko w kontekście obaw o pogorszenie się sytuacji zewnętrznej, czyli na globalnych rynkach. Czy jednak Powella stać na to, aby „między wierszami" pogrozić Trumpowi, sugerując, że eskalacja wojen handlowych może w pewnym momencie okazać się tym kamykiem, który uruchomi lawinę (przyjmując obrazowo, że takie ostrzeżenia zostały już wydane)? Wątpię.
Myślę jednak, że warto skupić się na czymś innym. Pewnym błędem jest skupienie się wyłącznie na tym, kiedy może (ewentualnie) pojawić się kolejna obniżka stóp. Od października FED jest przecież w fazie luzowania poprzez „quasi program QE4" w postaci znaczących zakupów bonów skarbowych (60 mld USD miesięcznie), oraz innych działań płynnościowych. Między innymi jest to powód dla którego amerykański rynek akcji zachowywał się tak dobrze w ostatnich tygodniach. Być może, zatem warto doszukiwać się w dzisiejszych sygnałach z FED tego, czy „quasi QE4" może zostać wydłużone poza czerwiec 2020 r., chociaż być może na to jest jeszcze zbyt wcześnie.
O ile środa to FED, o tyle w czwartek napłyną informacje z Banku Szwajcarii (raczej nie dowiemy się nic nowego), Europejskiego Banku Centralnego (Christine Lagarde musi raczej ocenić swoją pozycję w skonfliktowanej Radzie Gubernatorów, zanim zdecyduje się snuć scenariusze), oraz Banku Turcji (czy zaskoczy po raz kolejny głębszą obniżką stóp?).
Czy ten przekaz z banków centralnych zaplanowany na ten tydzień będzie mieć znaczenie? Bardziej dla ekonomistów, mniej dla traderów, gdyż teraz liczy się tylko to, co zrobi Donald Trump w temacie ceł przed 15 grudnia.
Sporządził: